Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, kiedy pewne relacje się kończą, kiedy rujnuje się wszystko, co było zbudowane, kiedy nie mamy już takiej ochoty spędzać z kimś czasu, nie umiemy rozmawiać, tak naturalnie i niewymuszenie, jak kiedyś. Sięgając pamięcią, zadajesz sobie pytanie, co tak naprawdę się stało i kiedy. To nie działo się nagle, z biegiem czasu więź słabła, z różnych powodów, zazdrości, gniewu, może znudzenia. Przez pewien czas próbujesz to ratować, bo ci zależy, bo przecież znasz kogoś tak długo, tyle z nim przeżyłeś. Tylko kiedy niszczeją nawet fundamenty, to chyba jedyna dobrą rzeczą, którą można zrobić, to pogodzenie sie z tym wszystkim, doceniając cały wkład, jaki włożyła w nasze życie ta osoba, zapominając o złych momentach, kłótniach, myśląc o niej ciepło, życząc jak najlepiej. Oczywiście, to nie jest łatwe, ale czy warto zatruwać sobie umysł i serce żalem..Dręczyć samego siebie wyrzutami sumienia i obaraczć tą osobę winą, za to, że coś się wypaliło. Chyba lepiej wracać z uśmiechem na ustach do pięknych wspomnień, a może kiedyś, po pewnym czasie, spojrzeniu na to z innej perspektywy, dostrzeżemy popełnione błędy, może uda nam się ich ustrzec w przyszłości, może będziemy mogli porozmawiać, razem śmiejąc się, wspominając stare czasy. Może.
"Dzisiaj znamy się gorzej bowiem musieliśmy dojrzeć.
I mijamy się na dworze często unikając spojrzeń.
I myślę o nim ciągle choć byliśmy niepoważni
I brak mi go najmocniej lecz to mój wymysł wyobraźni jest."