Część pierwsza:
http://www.photoblog.pl/lifeartist/173327007/tomm-y-cz-1.html
Zdaję sobie sprawę, że w części pierwszej zawarłem dużo rzeczy, które tak naprawdę są oczywiste, ale moim zdaniem było to zdecydowanie obowiązkowe zagranie.
Skoro już postawiłem tezę, jakoby sensem życia było umożliwienie jednostce tj. obserwatorowi, prowadzenia obserwacji, to teraz czas na inne kwestie, które ze świata moich teorii przeprowadzą nas bardziej w praktykę.
Teza numer jeden: jednostka ludzka = obserwator
Teza numer dwa: biorąc pod uwagę tezę pierwszą, zakładam, że życie obserwatora opiera się na obserwacji.
Wniosek z tezy 2-giej jest taki, że sens dla jednostki obejmuje to, co ma pozytywny wpływ na jej obserwację. Wiąże się z tym zarówno odpowiedni dobór tego co będziemy obserwować jak i mniejsze rzeczy, które mają wpływ na samą obserwację.
Zauważcie, że nie mówimy już o sensie życia, a o sensie danych wyborów, a raczej o tym, czy dany wybór ma sens, czy też nie.
To są właśnie wybory MĄDRE - wybory, które mają sens. Najmądrzejszy wybór, to ten najbardziej sensowny tj. użyteczny dla jednostki.
W poprzedniej mojej publikacji pokazałem Wam "Sens życia wg. Astona Marcina i Tomasza", w którym to tekście podkreśliłem wagę dbania o szczegóły w życiu. Nie ukrywam, że moje poglądy przez te 2.5 roku uległy zmianie - nie mniej jednak obecne stanowią po prostu wyższe stadium ewolucji tych starych.
Ludzie są dość specyficzni.
Postaram się Wam coś pokazać za pomocą prostej metafory:
Idziemy sobie ścieżką biegnącą wzdłuż ulicy i jesteśmy tak zapatrzeni na samochody, które chcielibyśmy mieć, że nie zauważamy na swojej drodze kamieni, o które się w kółko potykamy.
A moglibyśmy zająć się omijaniem, lub pozbywaniem takich małych przeszkód na swojej drodze nie zaprzestając dążenia do zdobycia samochodu.
I życie od razu piękniejsze.
Innymi słowy chodzi o to, że często zależy nam na osiąganiu rzeczy wielkich tj. robienie rzeczy, które mają większy sens i przez to zaniedbujemy takie głupoty jak posprzątanie na biurku, czy bezmyślne siedzenie w swoich rutynach bez zadumania się ani chwili nad tym, co się robi.
To jest istota bezsensownego stylu życia wielu ludzi. Chyba jednym z fundamentów czegoś takiego jak napisałem jest chora ambicja. Chora ambicja kochani.
Chora, czyli w tym przypadku przesadzona.
Pewnie trochę się pogubiliście (kto wie, może już na samym początku), bo raz piszę o sensie życia i wychodzą z tego tak skomplikowane rzeczy, że sam muszę czasami drugi raz przeczytać, a tu nagle o sprzątaniu na biurku...
Chodzi o to, że życie jest bardziej płytkie niż moim zdaniem widzi je większość ludzi. Nie obraźcie się, ale to naprawdę nie robi różnicy dla świata, czy wstaliście dzisiaj z łóżka, czy też nie było Wam to pisane, bo zeszłej nocy skoczyliście przez okno z 9 piętra.
Wchłaniaj to, co jest pożyteczne. Odrzucaj to, co nie jest. Dodawaj to, co charakteryzuje tylko Ciebie.
~Bruce Lee
Sens leży w codziennym ubywaniu, nie przybywaniu. Eliminuj po kolei wszystko co zbędne.
~Bruce Lee
Mądrość życia polega na tym aby wyłączyć rzeczy nieistotne.
Bruce Lee - co ja bym bez Ciebie zrobił mistrzu?
Także powoli kończąc ten długaśny wpis (jestem pewien, że się nie zmieści w wyznaczonym miejscu na photoblogu XD) postaram się podsumować dzisiejszą refleksję... Tak, to jest refleksja. Refleksja pisemna. Bo w esej to już się chyba nie łapie... Zacząłem pisać o 10:44, jest 16:15 w tym momencie... Oczywiście nie pisałem bez przerwy, bo byłoby tego dwa razy więcej i dużo więcej jakiegoś dennego tekstu, ale jednak można powiedzieć, że 90% czasu kiedy nie pisałem - myślałem co napisać, bo hmm... szczerze? Zaczynając nie miałem pojęcia jak to będzie wyglądało tj. miałem malusieńki zarys, który ostatecznie i tak się nie urzeczywistnił, bo zrobiłem to zupełnie inaczej... Wszystko co pisałem to był spontan, po prostu postawiłem temat do omówienia i go zrealizowałem. I takie publikacje zawsze wychodzą mi najlepiej. Zdecydowanie.
Zatem drogą podsumowania mam dla Was prostą propozycję. Niech każdy z Was szczerze powie sobie "chcę być doskonały w tym co robię" czyli unikajcie chorej ambicji tylko broń Cie panie Boże NIE BĄDŹCIE MAŁOSTKOWI! Troszkę perfekcjonizmu też nikomu jeszcze nie zaszkodziło (chyba?).
*****
Wracając jeszcze do Wall-E'go i do tego, że życie jest płytsze niż nam się wydaje... Każdy człowiek jest jak Wall-E. Serio. Obejrzcie koniecznie tą bajkę, ale ABSOLUTNIE NIE w złym nastroju. Musicie poczuć, że przyszedł ten czas. Ja czekałem chyba ze 2 lata (dawno temu postanowiłem obejrzeć go drugi raz czując, że ma ten ukryty sens), więc jeżeli nie czujecie, że nadszedł ten czas to poczekajcie miesiąc. Jak nie miesiąc to rok, jak nie rok to 5 lat. Na pewno przyjdzie ta magiczna chwila.
Dawno nikomu nic nie dedykowałem. Nie chcę dedykować tej publikacji, bo może się okazać denna, a nikt nie chce być adresatem dedykacji w dennej publikacji.
Zatem całą moją dotychczasową (chyba równo tydzień temu minęły 4 lata) przygodę z filozofią życia (oby chociaż ona nie była denna), cały mój ten potworny perfekcjonizm i racjonalizm, któremu jest zarzucane rzekome bycie w rzeczywistości pesymizmem dedykuję:
Moim przyjaciołom:
JTB (uniknijmy "JB" skoro masz takie piękne drugie imie), z którym rozmowy powinny być nagrywane i puszczane dzieciom w szkołach (ależ narcystycznie to brzmi! oczywiście świruję, bo powariują te dzieciaki, słowo daję),
AM, która (i tu Ci wjadę na ambicje, sorry) będzie kiedyś wspaniałą pisarką,
ZG, która prawdopodobnie nigdy nie zobaczy powyższego, ani tej dedykacji,
oraz:
NA, która tak jak ja nie wie co jest przeciwieństwem życia :O,
WŻ, za utwierdzanie mnie w przekonaniu, że nie umiem pisać zrozumiale,
Fuchsin, która jest moim lustrzanym odbiciem (chyba lubisz ten kolor),
MK, za to, że miał zawsze rację,
Metallice, za to co robi z moim sercem,
Bruce'owi Lee, za wypchanie mojej głowy i pamięci komputera swoimi cytatami.
To wy mnie tworzycie. Gdyby nie Wy, to byłbym większym niczym niż jestem teraz (cokolwiek to znaczy).
Thanks.
PS: Minęło właśnie równe 6 godzin.