Też tak macie, że budzicie się rano i nagle tak po prostu w głowie siedzi Wam utwór w żaden sposób niezwiązany z tym co się działo ostatnio, nie słuchany miesiącami, albo nawet latami, który tak po prostu nagle pojawia się?
Dzisiaj się obudziłem mając w głowie Con Te Partiro i po prostu... Mega. Polecam. Może to jakiś znak od czegoś w co nie wierzę. Jakaś pomoc od przodków w tych pięknych czasach jakie ogarnęły moje życie. No ale jedyne co to po prostu typowy powrót do czegoś co darzę sentymentem, a więc odsłuchanie kilku dźwięków, mała poprawa nastroju i tyle. Chyba, że czeka mnie jakiś efekt motyla. Kto wie? Chciałbym w to wierzyć. Oj tak.
*****
Przez ostatnie dni zachodzą we mnie ogromne zmiany. Tak ogromne, że prawdę mówiąc unikam rozmowy z całym ogromem osób, a jeśli chodzi do rozmowy nie przez FB, to mam jakiś cichy głos... Intrygujące. Nie mam pojęcia z czego to wynika.
No i ta pustka... Odwiedza mnie częściej niż kilka tygodni temu. Czasami po prostu wyłączam się. Patrzę na to wszystko i nic nie ma większego znaczenia. Przemyślę coś, czy nie przemyślę... Kiedyś czułem się jakby od danej refleksji zależały losy świata, a dzisiaj to nie ma zupełnie żadnego znaczenia.
Tzn. nie do końca - tak było przez ostatnie dni. Dzisiaj jakoś powoli wszystko wraca do normy, ale czuję, że naprawdę zaszła we mnie nieodwracalna zmiana. Jestem tego pewien.
*****
Tęsknię za ludźmi. Tęsknię za dawnymi czasami... A właśnie! To dobry moment:
Sid: Hej, pamiętasz te stare czasy?
Diego: Które dawne czasy?
Sid: No wiesz, wczoraj i przedwczoraj, kiedy lodu było jak lodu a grunt pod stopami był stabilny.
Diego: Tak, to były czasy. Oposy były oposami. Mamuty - mamutami.
Tęsknię za czymś, co bezpowrotnie utraciłem. My, ludzie - nie lubimy tracić. Chcielibyśmy tylko zyskiwać i zyskiwać... Coraz więcej. Tyle ile tylko zmieści się w garści.
Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jak coś tracimy, to coś też zyskujemy. Chyba zawsze tak jest, że w żadnej sytuacji nie jesteśmy w 100% stratni jakkolwiek dramatyczna by ona nie była.
Ale do cholery to wszystko tkwi w mojej głowie, w moim sercu i jest piekielnie trudne do zniesienia. To są kawałki metalu rozżarzone do czerwoności, a ja nigdzie nie widzę wody. Kiedy jednak ją udaje mi się znaleźć, to czuję, że nie jestem jej godzien. Bo nie jestem. Chciałbym, żeby ktoś to zrozumiał, ale niestety, to nie od Was zależy tylko ode mnie. Nie umiem opisywać tego wszystkiego tak dobrze jak bym chciał.
Ciekawe jak to się wszystko skończy...
Och, czyżbym zamykał się w sobie? Tak, chyba tak. Czuję się naprawdę jak za starych dobrych czasów, ale tych naprawdę starych. Na szczęście to nie będzie trwało wiecznie. Ani nawet długo. To jest moment typowo przejściowy, z którego muszę zebrać jak najwięcej póki jestem na dnie. Ale tlen mi się kończy. Zaraz wracam na powierzchnię. Na swoje miejsce. Jeszcze tylko trochę... Zaciśnij zęby Tomaszu. Zaciśnij krzywe zęby.
*****
Uśmiech
Uśmiech.
Nie jest życiem, którym żyję.
Nie jest maską na mojej twarzy.
Nie jest radością w moim sercu.
Uśmiech to siła.
To chyba fajnie brzmi po angielsku.
*****
https://www.youtube.com/watch?v=0aog7PYkj5w
https://www.youtube.com/watch?v=tcrfvP11Hbo <333333333333
https://www.youtube.com/watch?v=UhyeywiEzKo