Spojrzał na Nią szybko, niepewnie, siląc się na naturalność tak by nikt z otoczenia nie ujrzał jego wyrazu twarzy, a już tym bardziej Ona. Onieśmielony udawał znudzonego, tak było najłatwiej wygladać na wyluzowanego i nieprzejętego, wodząc wzrokiem po pomieszczeniu tylko po to by "naturalnie" zawiesić go chwilę na Niej. Na Jej twarzy by wyłapać jak najwięcej szczegółów, które mógłby zapamiętać, narysować sobie Jej obraz, który mógłby zapamiętać i nosić w pamięci jak zdjęcie w portfelu. Daremne jednak były jego starania, był na tyle rozkojarzony, że nie potrafił trafić w Nią oczami.
Rozmawiali ze sobą więc musieli spoglądać w swoją stronę, ale zawsze patrzyli jakoś obok siebie. Jak małe dziecko, które słucha reprymendy ze strony mamy, podnosząc na chwilę wzrok by znowu wbić go w podłogę. Ale oni nie wbijali wzroku w podłogę, dlatego właśnie ich oczy krążyłe zagubione, nieobecne. W przeciwieństwie do nich samych nie mogły sobie znaleźć miejsca.
Rozmawiali więc ze sobą najprostszym najbardziej naturalnym i pierwotnym językiem - uśmiechami. Nie mógł się przez to wcale skoncentrować, ale lubił to słodkie oszołomienie. Lubił choć do jego świadomości dobijało się, że przecież śnięty, lekko uśmiechnięty facet o błędnym spojrzeniu musi wyglądać w najlepszym wypadku jak przygłup, a w najgorszym jak przywieszony muł.
Nie chciał przed Nią na takiego wyglądać. I wtedy zdał sobie sprawę, że nie pamięta kiedy to idiotyczne szukanie Jej spojrzeniem się zaczęło, co znaczyło, że przepadł. Wytrzeszczył więc oczy gapiąc się w dal jak robią lekko podpici ludzie gdy nagła wiadomość zmusza ich do szybkiego otrzeźwienia i potrząsnął głową starając się wyrzucić z głowy otumaniającą mgiełkę.
Zadała mu przyziemne pytanie dotyczące normalnych spraw i to pomogło. W gruncie rzeczy mimo rozmytego wzroku jego umysł pracował sprawnie. Nie bujał w obłokach, unosił się jedynie kilka centymetrów nad ziemią.
Była piękną dziewczyną. Z pewnością już Kobietą, ale o urodzie dziewczęcej, pięknie, figurze ukształtowanymi przez naturę, nie przez katowanie się dietami czy kosmetykami próbującymi ukryć upływający czas. Miała wnikliwe, cyniczne spojrzenie, które wraz z cierpkim uśmiechem zdawały się trzymać na dystans otoczenie i facetów. "I tak Ci nic nie powiem" zdawały się mówić, co facetom wydawało się wyzwaniem "no dalej, i tak Ci nic nie powiem". Doskonale zdawała sobie sprawę, kiedy ktoś cieszył się gdy się pojawiała. Odwzajemniała uśmiech całkowicie tajemniczy, na pewno nie głośny jakim śmieje się dwóch serdecznych przyjaciół po długim rozstaniu. Na pewno nie kpiący i wyśmiewający. Ironiczy? Cyniczny?
Charakteryzował Ją uroczy, zadziorny cynizm, który nie był złośliwy, nie był zrzędzeniem, malkontenctwem. Był jak szturchanie. Uszczypnięcie, serdeczna zaczepka kierowana z sympatią. Nie miał ochoty Jej objąć, pocałować, w ogóle nie istniała taka możliwość. Chciał Ją jedynie szturchnąć. Zaczepić kiedy przechodziła na korytarzu. Bo czy normalne było kiedy mijali się i nie mówili nawet słowa tylko patrzyli na siebie, a w rzeczywistości obok, jakby spojrzenie sobie w oczy było nazbyt śmiałe...
Dlatego wciąż kiedy o Niej myślał widział Ją o zamazanych konturach, nieostrą. Pamiętał kolor Jej pomalowanych powiek, odcień Jej ust, ale nie potrafił wyobrazić sobie ani powiek ani ust jako całości. Widocznie znowu zamiast z dziewczyną miał do czynienia ze Zjawiskiem. Z Kobietą, której nie był w stanie w żaden sposób uchwycić.
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames