photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 LUTEGO 2011

Kawa

Tekst ten miał być dalszym ciągiem tego tekstu (http://www.photoblog.pl/liefdevryheidtaak/75843922/tytulem-wstepu.html), ale nie ma właściwie związku między nimi. Inna sprawa, że koncept został zapomniany więc i zmieniony, a na koniec spieprzony z tego co widzę :)


   Było jeszcze przed południem, więc ruch był nieduży, siedzieli naprzeciwko siebie przy okrągłym drewnianym, niedużym stoliku przy ścianie, bokiem do lady, za którą stał barman i wycierał szklanki. Kawiarnia jakich wiele, kilku ludzi czytających poranną prasę czy mających przerwę w porannych zajęciach.
   Opowiadała mu coś żywo, pochłonięta swoimi słowami, śmiejąc się przy tym to znowu zawieszając głos, bez wątpienia wkładając serce w to co mówiła. On czasami dopytywał o coś sponad kubka z kawą po wysiorpaniu kolejnego łyku gorącej cieczy, uśmiechając się nieśmiało, będąc lekko pochylonym w jej stronę. Wydawał się zaciekawiony jej opowieścią, w rzeczy samej - nie wodził oczami po otoczeniu, a jeżeli to tylko na chwilę odwracał wzrok, sprawiał wrażenie zaangażowanego. Aż za bardzo. Powoli skupił na Niej swoją uwagę i myśli, mimowolnie słyszał, ale nie słuchał co do niego mówiła. Opowiadała co działo się u niej ostatnio, co ją niedawno spotkało, co słychać u wspólnych znajomych, ot gładka rozmowa, bez żadnych ważniejszych szczegółów, gdyby nie garść wspólnych przeżyć i wspólnych wspomnień zostałaby im jedynie rozmowa o pogodzie. W którymś momencie wyczuła jednak intuicyjnie, że straciła słuchacza. Uśmiechnęła się szeroko i z niejakim zniechęceniem i politowaniem zapytała:
   - Ty mnie wogóle słuchasz?
   - Yyy, tak, jasne.
   - To co mówiłam? - roześmiała się trochę na siłę.
   - Yyyyy, pytałaś czy Cię wogóle słucham - odparł, siląc się na najbardziej niewinny uśmiech jaki potrafił, skrzyżowanie uśmiechu idioty i dziecka, które wie, że właśnie stłukło ulubiony wazon mamy.
   - Ehh, co tak się zadumałeś? - powiedziała przerzucając inicjatywę na jego stronę, nie wiedząc, że za chwilę będzie żałować tego pytania. O sobie wiedziała wszystko, nie była skora do opowiadania o tym, ale poruszając się w obrębie własnego życia czuła się bezpiecznie i pewnie. Teraz jednak przerzuciła kładkę na jego stronę i rozmowa zeszła na jego temat.
   Popatrzył na Nią spode łba i zapalił papierosa, zawieszając na chwilę wzrok gdzieś w przestrzeni. "Cholera jasna" pomyślała. "Każdy normalny człowiek odpowiedziałby, że nic, albo że jest śpiący tylko ten kretyn nie".
   - Nie obraź się... po prostu... widzisz. Wiesz, że mi się podobasz, tylko nie zrozum mnie źle, nie, że się ślinie na Twój widok. Tylko jak Cię tak słucham.... będziesz się śmiać, ale twój głos. Czy to jak poprawiasz włosy, spojrzenie czy jak popijasz kawę... Długo Cię nie widziałem... i tak się trochę zapatrzyłem, te rzeczy charakterystyczne, twoje własne i no. Aaaa - westchnął, jęknał na koniec i popatrzył w lewy kąt posadzki poczym zaciągnął się papierosem.
   Spuściła wzrok na stół jednocześnie bardzo kwaśno zaciskając wargi. "Eh, po prostu iść na kawę. Dlaczego on to mówi, idiota. Po co?" Poczuła się nieswojo, zrobiło się jej teraz dosyć ciasno. W miłą, oględną pogawędkę bez znaczenia wbił klin, przełamując ją na pół, drąc, targając, przez co nie było sposobu by mogła się kleić dalej. Z drugiej strony gdzieś kołatało Jej w głowie coś miłego. Bo było to miłe. Rzadko jeśli wogóle, ale ciężko było sobie jej teraz przypomnieć, komplementował ją ktoś za sposób w jaki odgarniała włosy z twarzy. Komuś podobało się i uważał za piękne jej wargi, barwę głosu, ton, to jak patrzyła. I wszystko to bez wulgarnych podtekstów, bo owszem, nieraz ktoś nazwałby ją "niezłą dupą" mimo, że użyłby do tego pięknych słów to byłoby to to samo; ale jak często komuś podobały się tak błahe szczegóły, że nawet ona rzadko kiedy przywiązywała do nich wagę. Nie zdawała sobie sprawy, że łechtało ją to jeszcze milej, bo wszystko co usłyszała było szczere i wiedziała o tym.
   Milczała. Swoim zachowaniem znowu rozdrapywał rany, których nigdy nie było.
   Zdał sobie sprawę, że jego słowa wywołały chwilową niezręczną ciszę, ale ona dalej milczała, a to ona powinna przecież odpowiedzieć. A ona milczała, próbował wyczytać z jej twarzy, z szybkości zaciągania się papierosowym dymem, z błądzącego spojrzenia i z zaciśnietych warg jej myśli, jakąś odpowiedź czy reakcje, ale ona jak dawniej była zasłonięta mgłą papierosowego dymu. Paradoksem atrakcyjności jest to, że najbardziej pociągające są dla nas nie osoby, które znamy bardzo dobrze i na wylot, nie te, których nie znamy wcale, choć wydawałoby się, że to one są właśnie tajemnicze, lecz te osoby, które znamy od lat i bardzo dobrze, ale tak naprawdę nic o nich nie wiemy i ciągle nie potrafimy ich odgadnąć. Tak było i teraz, myśli jego tworzyły dziesiątki możliwych interpretacji, z których nie wynikało nic.
   Przetrawiła to wszystko, z resztą papieros się skończył i trzeba było zgasić końcówkę, dlatego odwróciła się w jego stronę i spojrzała mu w oczy.
   - Nie zrozum mnie źle.... - zaczął. "Po co on się znowu tłumaczy" pomyślała. - ... wiesz, że Cię zawsze lubiłem, podobałaś mi się. I cieszę się bardzo, że mogłem Cię znać, życzę Ci jak najlepiej, nie chcę żebyś źle odbierała kiedy powiem to co mówię, bo to znaczy tylko tyle ile znaczy.
   Zapytał o coś związanego z ostatnimi wydarzeniami u ich wspólnego znajomego. Rozmowa ku uciesze ich obydwu wróciła na właściwe tory. Jednak za całą zasłoną pustych słów, pobrzmiewały echa tej krótkiej wymiany spojrzeń, bo ciężko powiedzieć słów. Łączyła ich nić niewypowiedzianej sympatii, która przecież i tym razem sprawiła, że mimo tak dużego oddalenia w czasie i przestrzeni spotkali się znowu. Która istniała już kiedyś, ale teraz była jedynym co im zostało. I tak od słowa do słowa siedzieli razem, bez znaczenia było o czym sobie opowiadali.
   Powoli dopijali kawę, potem ostatni papieros, już w milczeniu. Trzymał go w lewej dłoni, prawą wystukając cicho opuszkami palców o blat stołu rytm jakiejś lecącej w radiu, porannej, łagodnie rockowej piosenki. Być może chciała sięgnąć po popielniczkę i przesunąć ją swoją stronę. Być może - ale raczej bez przypadku ale i bez powodu ich dłonie zetknęły się i stykały, aż do ostatniego łyku porannych kaw. I tak jak człowiek wypija rano pyszną kawę, łagodnie pobudzając się i dostarczając sobie siły na nadchodzący dzień tak i oni dzielili się siłą na nadchodzące dni.

Komentarze

somebodypinchme Napisz książke ;)
02/03/2011 21:31:52
liefdevryheidtaak Wrodzona pycha kazała mi zaakceptować ten komentarz ;] Merci, ale musiałbym umieć i mieć o czym.
02/03/2011 22:26:37
somebodypinchme A ja wiedziałam, że go zaakcpetujesz ;D
Umieć, umiiesz. A pomysł może kiedyś sam się znajdzie. ;) ?
Ja tylko zaproponowałam :)
06/03/2011 19:51:22

adolescencja czasem nie zauważamy jak ładne jest nasze życie. jak to co nas spotyka jest niezwykłe. chwile, dni, momenty uciekają nam między palcami i zapominamy sie podzielić siłą na kolejne dni.
17/02/2011 21:08:52
liefdevryheidtaak No, smutne jest życie wielu ludzi ;] Na szczęście mi się nie chce dzielić z innymi swoją siłą więc nie mam czego zapominać ;]
18/02/2011 5:50:12
adolescencja to dziel się z samym sobą. pytanie tylko : czy w ogóle masz czym.
19/02/2011 23:35:52
liefdevryheidtaak Imo mam, lubię ze sobą przebywać i rozmawiać, mimo, że siebie nie lubię. Btw to jest już bezpośrednia wycieczka ad personam i nie wiem czy jak to rozumieć.
20/02/2011 3:33:04

liefdevryheidtaak http://www.youtube.com/watch?v=rz23t4nvLfw
17/02/2011 20:04:16
~serpent 0:41, 2:04, 2:37 ;]
18/02/2011 18:25:59
liefdevryheidtaak Cóż, za poświęcenie, dziękuję :) Mi się nie chciało nawet wyszukiwać, leciało sobie w tle.
18/02/2011 18:48:37