photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 LUTEGO 2011

54T/29 cz. 2

Pierwsza część tutaj www.photoblog.pl/liefdevryheidtaak/86051296.

Czytanie od środka trochę nie ma sensu ;) Powinienem zrobić z tego jeden wpis ale gwoli porządku...


   Wyglądali jak para zakochanych nastolatków, albo jak człowiek po pysznym sycącym niedzielnym obiedzie, który rozparłszy się wygodnie w fotelu odpoczywa nie mając żadnych ścisłych planów na popołudnie. Nie było w ich ruchu żadnego pośpiechu ani poczucia potrzeby nawiązania czczej rozmowy o pogodzie. Panowała spokojna cisza mimo gwaru i zgielku otaczającego ich miasta. Może wyglądali na kochanków rozumiejących się bez słów, którzy przez tajemnicę swojego romansu musieli wykształcić zrozumiały dla siebie język spojrzeń i gestów, a może jedynie jak obcy, ale uprzejmi sobie ludzie, na pewno jednak wprawne Kobiece oko dostrzegłoby z daleka jakąś niewidzialną więź, która łączyła tych dwojga.
   W rzeczy samej, przecież wogóle się nie znali. Wiedzieli co prawda o swoim istnieniu od dawna, ale nigdy nie mieli ze sobą bliższej styczności, nie poznali się. Przyjemnie było jednak żyć kiedy ktoś uśmiechał się do nich, nawet jeśli jedynie ze zdjęcia czy w myślach, ktoś zupełnie obcy. Ale przez tą obcość właśnie bezwarunkowo. Tak, było to dziwaczne i kompletnie odrealnione, jak nienarodzone jeszcze dziecko, jeszcze nieistniejące jako odrębny byt i bezimienne, ale jednak już gdzieś obecne i kochane. Byli dla siebie obecni, może nawet darzyli się jakąś niezrozumiałą sympatią, ale ciężko by powiedzieć by zawiązała się między nimi jej nić.
   Czysty, niezapisany zeszyt. Jeszcze bez zagiętych i przetartych od ciągłego noszenia w plecaku okładek. Bez głupich rysunków na marginesach i ostatnich kartkach, bez pominiętych lekcji, wyrwanych kartek, bazgrołów, innych przedmiotów, komentarzy do omawianych tematów. Zeszyt, w którym uczeń po otworzeniu i przyłożeniu pióra do pierwszej strony ma ochotę równo i ładnie zapisać "Lekcja 1" i pod spodem temat.
   Teraz nadszedł moment, kiedy mogli zapisać pierwszą stronę, może mogli zrobić to wcześniej, nie było ku temu jednak bezpośredniej okazji. Nie znał barwy Jej głosu, wiedział o Niej jedynie odrobinę i to zasłyszane z trzeciej ręki, nie wiedział jak się śmieje, co robi w sobotnie popołudnia. Byli sobie tajemnicą, lecz nie zagadką bo nigdy nie kusili się na zgadywanie, nie mieli konkretnych wyobrażeń o sobie. Zeszyt był jednak bardzo ładny. Przyjemnie im było żyć ze świadomością, że jest Ktoś, kto myśli o nich życzliwie, irracjonalnie, bez powodu, ale też bez powodów dlaczego nie, dlatego bezwarunkowo. Lubił Ją, bez sensu, ale po prostu naprawdę Ją lubił. Patrząc na Nią momentalnie czuł do Niej sympatię.
   Jakiekolwiek zmącenie tej pięknej ciszy, pośród której stali, obarczyło by ich wspomnieniami, wrażeniami, na których zbudowaliby sobie obraz drugiej osoby, przez który na zawsze słysząc jej imię mieli by przed oczyma to spotkanie. Każde zachowanie byłoby zapisane i zniszczyłoby całą magię tej najdziwaczniejszej "relacji" z jaką w życiu mieli do czynienia.
   Pomyślał sobie, że mógłby i chciałby Ją pocałować, a Ona może odwzajemniłaby pocałunek. Uśmiechnął się w duchu do swoich zuchwałych myśli, a do Niej mrugnął, przymykając oczy trochę dłużej, a potem okazując Jej jeszcze bardziej rozmarzony wzrok niż wcześniej. Po co było to psuć zbędnymi słowami...

 

Komentarze

butaniezjisz ale ja naprawde czekam na ciąg dalszy.
:)
05/02/2011 7:46:29
butaniezjisz i co? i to koniec?!
nie pamiętam kiedy ostatnio tak mnie zaciekawiło to co tu pisałes jak to.
i poprosze dalszy ciąg! PROSZĘ!!! :)
02/02/2011 23:27:36
liefdevryheidtaak To teraz sobie ze mnie robisz już jaja na całego, a ja aż tak naiwny nie jestem ;)
03/02/2011 5:57:34
butaniezjisz :(
wcale nie.
naprawde.
03/02/2011 10:52:41