photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 STYCZNIA 2011

(P)o opowiadaniach Marka Hłaski

   Ciekawe skąd Najlepszy Nauczyciel, który mnie uczył kiedy polecał mi parę lat temu opowiadania Marka Hłaski wiedział, że przypasują? W rzeczy samej, dawno nie przeczytałem książki właściwie jednym tchem - "właściwie" bo jednak przerywanym z racji na formę (opowiadania) ale i treść. Rzadko kiedy przeczytane słowa wgniatają mnie w fotel, bardzo rzadko pogrążając się w świecie przedstawionym, będąc wyrwanym z niego wraz z końcem opowiadania stać mnie jedynie na krótkie, półszeptem przekleństwo pod nosem.
   Cholera, dlaczego sięgnąłem teraz? Nie, żebym się nad tym zastanawiał, ot pytanie retoryczne, odpowiedzią jest czysty przypadek. Miałem kupić pudełko na śniadanie i ew. spodnie, kupiłem Ojca Goriota, Hamleta, opowiadania Hłaski i dwa słowniki. Tyle, że te opowiadania nigdy wcześniej nie istniały w mojej świadomości. Jeszcze niedawno nie odbiłyby się tak bardzo jak teraz. Dochodzę do wniosków, że świat jest już nawet nie piękny i smutny, ale przerażająco ponury, czego nieśmiałym odzwierciedleniem był ostatni tekst, który też mógł pojawić się wcześniej lub później w ostrzejszej lub łagodniejszej formie.
   Płynna postać we wszystkim.
   I lubię to poczucie dumy kiedy dochodzę samemu (o ile to możliwe jeśli nasze życie i my jesteśmy głównie składową doświadczeń i myśli Innych) do wniosków, a potem znajduję kogoś wiele mądrzejszego ode mnie kto dochodzi do podobnych. Ale jakże mocniej i dobitniej je przedstawia. Jak sugestywnie. Chyba nigdy nie czytałem... chyba nigdy nie odwiedzałem tak klaustrofobicznych i beznadziejnych rzeczywistości jak w tej małej książce. Tylko, że Hłasko nie opisuje losu człowieka siedzącego samotnie w statku kosmicznym gdzieś setki lat świetlnych od innych ludzi, lecz prawdziwe życie i świat nasz, ten za oknem. Może dlatego jest to takie przerażające.
   Świadomie nie silę się tu na żadne recenzje, nie czas na to, opisuję jedynie własne, bardzo subiektywne odczucia. Nie mam ani wiedzy ani rozeznania i obycia by móc krytykować i oceniać, a nade wszystko by interpretować.
   I świat jest więzieniem dla ludzi, a śmierć nie jest wybawieniem lecz ułudą, eutanazją, poddaniem się? Nie wiem, wątpię bym kiedykolwiek wiedział czy się dowiedział. Prawdopodobnie nigdy nie poznam Odpowiedzi, a mówiąc prawdopodobnie mówię z raczej pewnością niż niedowierzaniem. Nie będę wiedział, nie będe świadomy.
   Podobnie świat i ludzie nigdy nie będa rajem powszechnej szczęśliwości bez cierpienia. Chodniki będa szare i zaplute. Ludzie będą marnować swoje żywoty przez przypadek albo z własnej winy. Jedni będą mieli lepiej inni gorzej. Są wzloty i upadki, oh jakie to banalne i ... bez sensu? Tak.
   I ludzie bez tego sensu będą zawsze pakować się do mentalnych więzień: uprzedzeń, zapomnienia, alkoholu i setek innych niegodnych również wymieniania.
   Tylko kurwa co z tego? Nic. Takie jest życie, taki chujowy, pełen bólu i piękna, brzydoty i radości jest ten świat. I tyle.
   Można się kłócić, godzić, niegodzić, zmieniać, być świadomym tego, albo żyć w ciemnocie, ale w ogólnym rozrachunku to wszystko nie jest warte złamanego grosza. Skażeni jesteśmy od zarania dziejów grzechem pierworodnym i ciągnie się to za nami jak smród po gaciach - chcąc nie chcąc tak właśnie pachnie życie.
  
  
  
P. S Dla nieobytych z googlem i/lub niemających czasu - ostatnie opowiadanie z ksiązki było nader pozytywne. Braterstwo, siła charakteru, męski świat ;) Ale to te pierwsze zwaliły mnie z nóg. I imho wszystkie razem nie kłócą się wcale ze sobą.

Komentarze

~woj tl;dr:P
28/01/2011 22:20:20
liefdevryheidtaak ;] Nie ma to jak cierpliwie czekać ponad tydzień po moim narzekaniu na tl;dr by mi to tu napisać. Gratuluję, doczekałeś się :) Dowcipniś pieprzony.
29/01/2011 6:19:06
~woj ach dziękuję, dziękuję;)
29/01/2011 10:36:40