Naataly sie wczoraj powczuwała. W moim życiu jest za dużo metafor itp. może dlatego sie w nim gubie. ale co tam. zmieniłam front. chyba pierwszy raz w życiu. nie lubie tego u siebie, że wiele znaczących dla mnie rzeczy biore na poważnie. nie chodzi o to, ze jestem naiwna. moze raczej żałosna.
Moje szczęście polega na tym, że znajduje to, czego nie chce znaleźdź, bo mi to do szczescia nie jest aż tak potrzebne. ale gdy znajduje [ a to sie bardzo zadko zdarza ] coś, co jest mi bardzo potrzebne, to to po krótkim czasie sie gubi. i juz tego nie moge znaleźdź.
I chyba skończyło sie wróżenie z butelki. Fajnie, nie ? :D
I czy w kinach zawsze muszą lecieć żałosne komedie romantyczne, albo horrory, dla 6-latków ?
a na zdjęciu sie załapało moje ulubione okno..