I znów wmówmy sobie bajeczkę, że z miłości się tak pięknie umiera . .
Nie wiel ile tu ważyłam .
Ale to nieważne..
Dawid sobie znowu jedzie za kilka godzin .
Nienawidzę tego życia weekendami... to znaczy , kocham to .. może to ciut masochistyczne podejście , aczkolwiek ważne , że choćby przez te trzy dni jestem szczęśliwa, tak właśnie , szczęśliwa. Nie z wymuszonym , naklejonym uśmiechem , cholerną maską ... po prostu szczęśliwa.
Dziwnie się czuje , tak nijak ... Hum , idę za chwilę obudzić Pana D. bo mi nudno ... ale jakoś tak szkoda mi wparować do pokoju i przerywać ten słodki sen <3 Ciekawe czy coś mu się śni .? <3
Cicho , może jak usiądę na łózku i zapytam o czym myśli , śpiąc zacznie mi opowiadać jakie to twórcze sny miewa ?
No , miejmy nadzieję .
I zimnooooooo mi , o . Chyba znowu jestem chora , ave .
Przerazal mnie glos, jakim mowil do mnie.
On pograzyl mnie wraz ze swym duchem.
Przerazalo mnie swiatlo, ktore widzialam przed soba.
Zranilo mnie nikle.
Zatopilam sie w tle ciemnosci.
Umieram - czuje to.
Wiatr rozlal sie po mym ciele.
Nie dam rady, wiem.
Staralam sie oszukac swe mysli.
Czarne otchlanie targaja ma dusza.
Umieram samotnie.
Umieram w bolu.
Bez sprawiedliwosci boskiej.
Nie dotknelam twarzy szczescia.
Lzy wylewaja sie strumieniem.
Karalam sie bolesnym pocalunkiem zyletki.
Wszystko co widze, to mrok.
Pragnelam odczytac Twoj znak.
Nie widzialam przyszlosci.
Bez Ciebie, nie widze jej.
Niebo ciemnieje.
Czuje chlodny dotyk nicosci.
Przestaje czuc.
Przestaje istniec bez duszy