czula ten cholerny bol,ta pustke,ta dziure jaka on pozostawil po sobie w jej sercu.ludzila sie,ze predzej czy pozniej o nim zapomni.lecz z dnia na dzien,nie da sie od tak zapomniec. na to potrzeba czasu.lecz,nigdy ta dziura nie zarosnie.jej slady na rekach zawsze kiedy na nie spojrzy beda jej przypominac wlasnie jego.zalowala,ze to robila.ale kochala czuc ten bol,ze robi to wlasnie przez niego.przez to,ze ja zostawil.mimo, to ze dobrze wiedziala,ze jej to nic nie da,a wrecz przeciwnie,dalej nie mogla przestac.wlaczala muzyka, wyciagala zyletke i zaczela przy wolnej muzyce rysowac kreski po rece w rytmie muzyki przy czym plakala.przez niego zapominala o tych wazniejszych osobach,ktore probowaly jej pomoc,ona jednak nie chciala od nikogo pomocy.ratowala ja zyletka.uzywala ja codziennie.rysowala kilka kresek,codziennie przy tej samej muzyce z lzami w oczach.