zyla w wiezieniu swoich smutkow.nie potrafiac sobie poradzic.jej jedyna przyjaciolka byla zyletka. zawsze przy niej byla,w tych dobrych i tych gorszych momentach,zycia.potrafila, jej pokazac,ze jest jeszcze gorszy bol niz milosc. z kazdym dniem co raz bardziej jej to uswiadamiala. ona co raz bardziej pragnela tego bolu,by poczuc ze to jeszcze nie koniec. ze mozna czuc co innego.kochala okaleczac swoje cialo. robila to podswiadomie,dobrze wiedzac,ze to jej nic nie da.tylko,blizny ktore pozostana do konca zycia na jej ciele i zawsze beda jej sie przypominaly.nie dbala o to.nie patrzyla na przyszlosc,patrzyla tylko w to co bylo i to co jest. twierdzila,ze nie chce wiedziec co ja czeka,spodziwala sie niespodzianki. oddala sie calkowicie z rece Boga.wmawiajac sobie,ze to co bedzie nie zalezy od niej.
Moze sie nie podobac