That's right.
"Czekam. Cały czas. Ale ileż można czekać? To czekanie staje się udręką. Każdy dzień jest taki sam - beznadziejny. Czekając na szczęście, miłość czy cokolwiek stajesz się coraz słabsza. Opadasz już z sił i zaczynasz mieć już wszystko gdzieś. Stajesz się obojętna i Twoim jedynym celem jest w takim wypadku autodestrukcja. Zaczyna się niewinnie, ale potem do głowy przychodzą Ci coraz to gorsze myśli aż w końcu jesteś na skraju wyczerpania i załamania nerwowego i wtem nagle budzi się Twoja cudowna rodzinka, która widząc Twój upadek, prowadzi Cię do psychologa, a Ty grzecznie idziesz, bo nie masz siły się już postawić. Nie masz już w sobie żadnego życia. Egzystujesz. Stąpasz na granicy życia i śmierci. Niby Cię z tego wyciągają, ale jeśli raz wdepnęłaś już w to bagno to po jakimś czasie ono znów Ciebie pochłania i bajka zaczyna się od nowa, a Ty jesteś coraz bardziej słaba. Zakończenie już na pewno sama sobie dopisałaś w głowie, bo nie trudno się domyślić, że bajka kończy się smutno."