Okazało się, że moje tamagotchi nie zdechło, a tylko się zakochało. Idiotka wybrałam dwa serduszka i bam! - bachor w drodze. Okropne gówno, trzeba walczyć, żeby się nie rozmnażały.
Sobota była udana. Z początku stypa, z czasem się rozkręciło. Grunt, że nie było tak całuśnie jak dwa tygodnie temu. Co jak co, ale trzeba zejsć już z tonu. Żart. Załuję tylko, że poprzednim razem nie wzięłam aparatu. Byłoby co nagrywać.
I zdałam sobie sprawę z tego, że w dziwnych kręgach robię sławę. Nie żeby mi to wybitnie przeszkadzało - właściwie - mnie to bawi, ale... What the fuck? Czyżby ze względu na wyznaczoną mi rolę wszystko się toczyło w taki sposób? Dobrze, dajcie mi tylko więcej zabawek, a nie powiem nawet słowa żalu. W końcu o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Trzeba brać, a potem z łaską rozdawać. Tak się to właśnie wszystko powinno toczyć. My dear Alice.
Czekolada nie poprawiła mu humoru, a na domiar złego pobolewa mnie moje nieszczęsne biodro i plecy. Przydałby mi się masaż, taki pożądny. I przydałoby się jeszcze znaleźć nową rozrywkę. Zabawki zdecydowanie zbyt szybko mi się nudzą. I tak jak Ty nie znasz mnie, tak ja nie znam Ciebie i co najzabawniejsze nie drażni mnie to, a wręcz przeciwnie. Niech tak zostanie. A na przyszłosć po prostu muszę dokonywać lepszych wyborów. Ktoś chętny do pisania listów~?
Tak na koniec dodam tylko, że szczerze kocham wszystkich. Tak, a co mi tam. Kocham Kiri, Aduu, Saki i chłopaków, co z tego, że później nikt nie chciał ze mną pić, to naprawdę nie ma znaczenia. W ogóle...~
I'm feeling mean today
not lost not blown away
Just irritated and quite hated
self control breaks down
Why's everything so tame?
I like my life insane
I'm fabricating and debating
who I'm gonna kick around