Te 15 dni to był piękny czas...czas pokoju i radości serca.
Ale oczywiście już dzisiaj, pierwszego dnia po powrocie, mama zdążyła doszczętnie zepsuć mi humor pouczającą gadką o anoreksji i jedzeniu. Nie wytrzymam wmawiania mi na siłę czegoś, czego nie ma. Nie mam dziesięciu lat i sama mam własny rozum. Poza tym jestem pełnoletnia, więc sama za siebie odpowiadam i nikomu nic do tego jak wyglądam i co jem. Rozumiem, gdyby te zarzuty miały jakiekolwiek podstawy, ale jakichś urojonych gadek nie zniosę.
Jutro rano się zważę i zmierzę. Boję się jednego- że za dużo schudłam przez ten czas. Z drugiej strony wiem, że tak naprawdę co schudłam to i tak przytyję w najbliższym czasie, bo jadę ze znajomymi nad morze, a to jest równoznaczne z jedzeniową katastrofą.
Chce mi się płakać.
Odchodzę, to mój ostatni wpis tutaj. Dziękuję tym, którzy komentowali i dla których cokolwiek tutaj znaczyłam.