Tak cudownie, a jednocześćie tak okropnie.
Nie wiem już, co myśleć, ale jedyne, na co mam w tym momencie ochotę, to wrócić tam, do Złotych Piasków, do hotelu Briz i pokoju 211, a potem 30a.
Zróbmy to wszystko jeszcze raz. Wyjdźmy na deptak o 21, wróćmy na obchód o północy,a potem cicho wymknijmy się korytarzem i schodkami na półpiętro i zacznijmy nocny melanż w najlepszym towarzystwie.
A potem zapomnijmy o wszystkim,
bo to przecież nic nie znaczy