Cześć Kruszynki :)
Cóż... Dzisiaj minie 10 dzień mojej zmiany stylu życia... Nigdy tyle nie wytrwałam. Jestem z siebie dumna, lecz z drugiej strony uważam, że mogło być o wieeele lepiej, przede wszystkim względem ćwiczeń. Za 4 dni miną 2 tygodnie oraz będzie mnie czekał bardzo ciężki dzień.
Dzisiaj dużo myślałam o tym, do czego dążę. Codziennie biję się z myślami o wychudzonym ciele. Tak, moim wzorem niegdyś były dość wychudzone dziewczyny, normą wtedy były diety po 300 kcal dziennie. To wszystko z pewnością zostawiło na mojej psychice jakiś ślad. Mam problemy z normalnym jedzeniem i te 1000 kcal dziennie często mnie mocno dołuje. Zdarzają mi się takie dni, że niemalże nie czuję głodu.
Jednakże nie chcę być wychudzonym szkieletem. Chciałabym choć trochę podobać się pewnej osobie i nie wydaje mi sie, żeby owa osóbka lubiła kościotrupy. Chcę mieć piękną figurę. Marzę o tym. I wiem, że dam radę. Będzie ciężko, ale mi się uda. Mam wielką motywację.
Zjadłam:
Nie wiem ile. Dzisiaj zawaliłam nie pod względem ilości (chyba), ale pod względem częstotliwości. Mój pierwszy posiłek był o godzinie 15.
Mianowicie, zjadłam dzisiaj:
dwa duże ziemniaki, dwa kawałki ryby i dosłownie dwie łyżki surówki
owsiankę z budyniem i łyżeczką cukru (nagroda za niesłodzenie herbaty :)
Nie wiem ile to jest, mam nadzieję, że max. 1000 kcal, haha. Więcej nie zjem, jestem trochę przybita i nie jestem głodna.
Obiecuję, że jutro zjem śniadanie niezależnie od godziny o której wstanę :)
Aktywność:
Jeszcze nie zrobiłam tych ćwiczeń, wypiszę te, które zrobię.
4 minuty Fat Burning Cardio Warmup z Cassie
30 minut Pump It Up
10 Min Abs Workout Fitness Blender
7 minut z 10 minutowego treningu pośladków z Mel B
16 minut ćwiczeń na dolne partie ciała z Fitappy
RAZEM: 1h 7min
W ciągu 10 dni przećwiczyłam:
około 5h 31min
Dzień 5:
Kiedy zdecydowałaś się odchudzać? Co było impulsem do utraty wagi?
Hmm... Ujmę to tak, na początku roku szkolnego zdecydowałam się, że powinnam schudnąć.
Impulsem, i to dość dużym, był pobyt u babci w wakacje.
Babcia jak to babcia, nie szczędziła jedzenia, za to ja szczędziłam sobie ruchu. Dużo jadłam. Bardzo dużo. Co chwila jakaś czekolada, cukierki, żelki, chipsy. Nie wspominam już nawet ile jadłam na obiad. Nie przejmowałam się tym do czasu, aż...
Mój brat latał z kamerą i wszystkich nagrywał. Ja akurat leżałam bokiem na łóżku. Nagrał i mnie, mówiłam różne śmieszne rzeczy, ok, to tyle. Potem obejrzeliśmy to nagranie i to, co zobaczyłam, zwaliło mnie z nóg. Miałam strasznie grube nogi i ramiona, twarz OKROPNIE mi zgrubła, jak tak leżałam bokiem to wyglądało to masakrycznie. Poleciałam natychmiast do lustra. Czy ja tego wcześniej nie widziałam? Moje uda przestały mieć przerwę, brzuch mi wystawał. Zaczęłam mieć w oczach łzy. Miałam ochotę zamknąć się w toalecie i nie wychodzić z niej do końca mojego pobytu tam. Jakby mało tego było, dużo osób mówiło mi, że przytyłam. Nie podobałam się sobie. Coś okropnego.
Od tamtego czasu mimowolnie trochę schudłam, przerwa między udami powraca, ale trochę mi to zajmie żeby doprowadzić ją do pierwotnego stanu... Ale dam radę. Dam. :)
Swoją drogą, 8 lutego zrobiłam zdjęcie brzucha z boku i z przodu, 18 lutego (za tydzień) również zrobię takie zdjęcia i wrzucę dla porównania. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Powodzenia kochane :*