Raz restrykcyjna dieta, raz zdrowa dieta, raz wyjebane na diete. Oszaleje.
Wpdałam w jakiś wir. Kalorie, kalorie, kalorie. Jedzenie jest punktem zapalnym, potrafię się przez nie pokłócić praktycznie z każdym.
Dzisiejszy bilans:
owsianka z owocami ~300kcl
2 jabłka pół pomarańczy ~150kcl
warzywa gotowane,naleśnik ze szpinakiem ~300kcl
ciastko, cukierek -.- ~150kcl
kefir, 3 łyżeczki serka wiejskiego ~150kcl
1050/1000
woda (1l)
zielona herbata
kawa
Jutro nowy miesiąc. 1000kcl + woda/zielona herbata/czerwona herbata/ kawa + lekkie ;( ćwiczenia. Do końca kwietnia osiągnąć cel czyli 65 cm w talii. Jutro rano się zmierzę.
Idę oglądać "Pod presją piękna"
Dobranoc :*
_____
EDIT.
Nie dodaję osobnej notatki. Zmierzyłam się.
szyja 31cm
biust 86cm
talia 71 cm [sciana sciana sciana! było już kilka tyg temu 69cm. pozdro dla mnie]
udo najgr 55cm [było 51cm, brawo brawo]
udo najch 42cm
łydka 34cm
Jednym słowem masakra. Biorę się za brzuszki, chociaż tyle jestem w stanie zrobić =.=
____
EDIT 2.
Bilans:
owsianka z owocami ~300kcl
ciasteczko ~50kcl
ryż,kurczak,surówka ~300kcl
jabłko,kilka cząstek orzecha ~150kcl
coś do 200kcl
1000/1000
woda (1l)
zielona herbata
kawa