Dobrze. Więc to ostatni raz, gdy zaczynam. Byłam tak blisko. Osiągnełam tak wiele. A jednak 2 ostatnie dni były totalną porażką. Nadal nie wiem jak mogłam dopuścić to tego... Jadłam jak oszalała. Przeraża mnie to, bo zanim zaczęlam jeść źle się czułam, gdy jadłam było mi dobrze, mimo że czułam, że nie mam miejsca w żołądku ndal wpychałam w siebie jedzenie, czekoladę, ciastka... Później wyrzuty sumienia. Wielkie. Bardzo wielkie. Chęć zwymiotowania. W ostatniej chwili się opamiętałam. Co ze mną!!?? Jedna informacja potrafiła wywalić mi wszystlko do góry nogami ;-( Nie chcę tego! Nie chcę! Chcę silną siebie! No nic. Jeżeli teraz coś takiego się powtórzy odejdę. Rzucę dietę, obrosnę tłuszczem i będę miała wszystko gdzieś.
Jak narazie startuję z wymiarami z dnia 7.02 (talia+4cm, udo+2cm nie wiem czy w ciągu dwoch dni zdążyłam przytyć, czy puchnę przed okresem, tak czy siak więcej cm)
Pierwszy cel to powrót do wymiarów z 7.02. Najbardziej zależy mi na brzuchu. Był płaski teraz to balonik.
Cel 1 - płaski brzuch. Do końca lutego. Nagroda-kosmetyk.
Dieta.
Do 1000kcl. Zdrowo! Nie wilczam warzyw.
Bonus w postaci czegoś słodkiego w weekend.
Czerowna, zielona herbata. Czarna kawa. 1.5l wody dziennie to minimum.
Ćwiczenia.
Codziennie rowerek godzina, 100 brzuszków, ćwiczenia na tyłek i ręce.
Chyba będę pisała tu codziennie, przynajmniej się postaram, mam nadzieję że mi to pomoże. Nie musicie tego czytać, nic pisać. To ma być moje użalania się.