Nienawidzę siebie za to co zrobiłam.
Dowiedziałam się że X ma nową miłość swojego zycia. Byłam pewna, że wyleczyłam się, że taka wiadomość będzie mi obojętna... jednak nie. Najpierw płacz. Bezsilność. Szturm na lodówkę. Kilka kromek chleba. Kilka ciastek. 12 cukierków. 4 babeczki. Kilka kawałków ciasta. Kilka kostek czekolady. 2 batony. Kasza manna kakaowa. Bolał mnie brzuch, byłam pełna, łzy płynęły mi po policzkach a ja nadal jadłam. Chciałam zagłuszyć ból. Gdy 'zjadłam' a raczej pochłonęłam tą górę żarcia poczłapałam do pokoju, zmierzyłam się i zaczęłam ubolewać nad swymi wymiarami. Włączyłam thininspiracje, jego zdjęcia. Spazmatyczny płacz.
Wzięłam ciepły prysznic. Już mi lepiej. Musiałam się wypisać.
Jutro dzień owsiankowo-jabłkowo-wodny. I rowerek. I ćwiczenia. Nie mogę się poddać. Nie teraz! Pomóżcie mi :-((