Stabilnie. Tak mogę określić ostatnie dni. Nic mnie nie wkurza,nic mnie nie męczy. Czuje tylko lekkie napięcie nerwowe i pobudzenie. Czyżby powtórka z przed paru lat ? Kwiecień..straszny miesiąc wiosną 2009.. pamiętam jak dziś : dwa tygodnie męki. Nie mogłam spać bo z nerwów waliło mi serce. Wkurzający był nawet szum drzew.. trzęsłam się jak galaretka. Co roku boję się nie tyle pieprzonego 4.miesiąca roku,co powtórki z rozrywki. Pamiętam że ładnie dało mi to wtedy popalić. Doszło do tego że poszłam po psychotropy do lekarza. Dopiero one mi pomogły. Pomogły zasypiać,usunęły lęk. Wyszłam z tego. Jednak boję się nawrotu.. _________________________________________________________________________________________________________ Byłam dzisiaj z młodszym bratem na cmentarzu u babci. Po raz kolejny było mi przykro. Po raz kolejny gadałam do grobu. Po raz kolejny nasiliła się tęsknota. Wracając poszliśmy spacerkiem - robiąc coś dla zdrowia ;) biorę się powoli za odchudzanie. Przez te choroby i stresy znów przybrałam na wadze i pogorszyło się moje samopoczucie. Ale z czasem będzie lepiej :) Wpisem podsumowuję ostatnie dni. Miłego wieczoru życzę :)