ona nie wiedziała co jest złe, a przecież się starała. lepszą chciała być, ale ty tego nie zauważałeś. zmieniła się bo już nie chciała być sobą. chociaż ponoć pokochałeś ją za jej osobowość. gdzie tkwi wina, że ta miłość gasła? oddalałeś się od niej a to dla niej było straszne. modliła się po nocach, żebyś w końcu się zmienił.. żebyś już nie milczał.. żebyś ją docenił.. żebyś już nie krzyczał, kiedy coś wypadnie z dłoni. jej się trzęsły ręce, nie miała siły już się bronić. wciąż wypatrywała w oknie.. po co ci telefon skoro i tak nie odbierałeś? ona się starała, a ty tego nie doceniałeś. cały czas walczyła o ciebie. nie widziałeś tego, że stała się własnym cieniem. mówiłeś często, że jest cudownie. myliłeś się skarbie, było żałośnie. powtarzała wielokrotnie, że jak nie zmienisz podejścia, to nie zauważysz jej odejścia.
gdzie ta miłość? gdzie te wielkie słowa? nie idźmy tam, bo to ślepa droga.