I znów zaczynają się wspomnienia. Nadszedł miesiąc, w którym wszystko zaczyna się od nowa. Znów wracają wspomnienia. Szczerze. Tęsknie za Tobą i nic tak nie rani jak brak Ciebie. Było wiele spotkań, tysiące pocałunków,miliony słów, spojrzeń, uścisków.
Przez pewien czas było tak dobrze, nadal trzymałam Cię w sercu ale miejscami zapominałam i czułam się z tym dobrze bo, w końcu pojawił mi się uśmich na twarzy. Ale przyszedł listopad. Historia powtarza się w kółko. Teraz za każdym razem kiedy pojawia się jego imię, leci nasza ulubiona piosenka, przejeżdzam obok jego domu, tak same z siebie lecą mi łzy i za cholerę nie miem tego kontrolować .
Moje szczęście miało metr osiemdziesiąt sześć, błękitne oczy, wysportowane ciało, delikatne usta i coś co zawsze dawało mi nadzieję.
Mam wrażenie, że ja to szczęście wypuściłam. Byliśmy jedną niezniszczlną całościa. Teraz jesteśmy nikim.
Nie potrafie pokochać kogoś innego tak jak Ciebie. Jesteś mi potrzebny do prawidłowego funkcjonowania z minuty na minute, z sekundy na sekundę. Wiele razy zwracałam się z prośbą do Boga o to samo. Czyli jego spojrzenie, dotyk i zapach.
Nic nie jest idealnie i nic już nigdy nie będzie.
Dobranoc :)