Napiszę coś po takiej przerwie... Jest dobrze, a czasami koszmarnie. Studia w porzadku, czego można było sie spodziewać po zapalonych matematykach, ale są i ci normalni. Kolokwia 2 razy w tygodniu, w przyszłym nawet i 3 razy.. Bywa zabawnie, wykładowcy zabawni, a niektórzy umiejący niewiele. Tylko ten Wrocław nie jest za fajny. Nie lubie tego hałasu, zgiełku i nie lubię zakupów w Carrefoure, gdzie kasjerzy sa nieogarnięci... Nie lubię tego Wrocławia, bo nie ma Ciebie... I nic mi tego nie zastąpi, nawet miluśki biały misiak, który śpi ze mną w jednym, za wielkim łóżku... Za wielkim jak na mnie samą... W weekendy nie robię nic i jest tak błogo i wspaniale...
Właśnie przeglądałam zdjęcia z wakacji (jedno z nich na górze). Tęsknię za tym miejscem. Piaskiem, który był dosłownie wszędzie i wieczorami na plaży. Tyle i niczego więcej juz nie potrzebuję. Bo ja nie chcę do Zakopanego, pamiętaj, że ja chcę nad morze, nieważne gdzie, ważne, że morze i Ty...
I uwielbiam oglądać z Toba "Pierwszą miłość" i inne głupie bajki ;*
Kurcze, zastanawiam się nad zasadami pisowni. Na tej mojej matematyce nie za dużo piszę po polsku... Może ni zapomnę, jak się to robi..
Kocham ponad wszystko...