Poruszany przez słowa, gesty i uczucia, pusty w środku, sztuczny na zewnątrz, trwający w eterze, niezmienny, choć tak różny za każdym razem z osobna.
Lubię, kiedy ludzie mówią, że jestem ładna, inteligentna, mądra... Lubię, gdy dużo mówią, a mało myślą i niewiele robią. Kocham być adorowana przez mężczyzn, kobiety... niezależnie od wieku, urody, bo to przecież byłoby puste, nieprawdaż? Uwielbiam, kiedy słyszę "To genialne!", "Nigdy bym o tym nie pomyślał/a!", "Niesamowite!", "Jak Ty to robisz?". No jak? To przecież ja, inaczej nie umiem i choćbym naprawdę chciała, nie będę Tobą ani nią, ani nim, ani nikim kogo znasz.
Dzisiaj nic specjalnego, do niedzieli muszę znaleźć mieszkanie, a idzie mi... źle albo gorzej. Chciałabym, żeby ktoś był tak miły i sam zadzwonił, zaproponował mi lokal, najlepiej za darmo + wyżywienie, za to tylko, że jestem. Przecież należy mi się za to jakaś nagroda, prawda? Wiem, że tak. Niech Was jednak to nie zmyli, nie popadam w megalomanię, to nie załamanie nerwowe ani nawet zmartwienie. Po prostu nie wiem już, w którą stronę rzucić monetę, żeby los zechciał się odwrócić.
Asnyk Adam
Sonet / Odkąd znów padło w proch twe czoło dumne
Odkąd znów padło w proch twe czoło dumne,
Na synów twoich dziwna zeszła trwoga,
Ich wzrok bezmyślny widzi tylko trumnę,
Na której wsparła się zwycięzcy noga.
Oni nie wiedzą, że ty prochom dziatek
Dziś posłuchanie dajesz tam u Boga,
I śmią narzekać, o najlepsza z matek,
Żeś porzuciła ich na pastwę wroga!
Lecz ty wymową cichą, apostolską,
Ucz ludy zginać przed tobą kolana
I bądź w błękitach tą harfą eolską,
Po której wichry głoszą imię Pana.
Jasnym sztandarem duchów bądź, o Polsko,
Póki nie wstaniesz z prochu nieskalana.
Jak na razie 7 kg do końca katuszy.
Siedem kilogramów.
Siedem tysięcy gramów.
Ja to pieprzę.