U mnie kwiaty tańczą.. : D
(patrz na przykład na ten w tle i się wczuj!)
To zdjęcie ma niecały rok, a za każdym razem, gdy gdzieś się na nie natknę mam to samo pierwsze skojarzenie. I grudniowym popołudniem i wczesnym lipcem, jest tak samo ciepłe i bliskie każdego dzisiaj. Są rzeczy, które zdają się nie mijać, wiem o tym. Powiem Ci w sekrecie, że trwają zaledwie chwilę dłużej niż Świat, żeby nikt nie zobaczył jak odchodzą. Nawet stary Świat. Choć wtedy pewnie ledwo by to dowidział. Spod okularów tkwiących na dachach wieżowców coraz wyższych i wyższych, niby bliżej nieba, a całe mile dalej. Aha i o ile miałby na to czas. Chociaż gdyby to był koniec i nie miałby już do oglądania thrillerów i komedii, ba nawet telenowel ludzkiego życia, bo powietrze okryłaby mgła napisów końcowych może znalazłby czas i na to. Ot tak z braku laku. Wdechem zebrałby ostatnie problemy i kurz z najniższych ulic. O tu na samą górę, gdzie szarość miałaby tylko lekko jaśniejszy odcień. Nie byłoby przecież kolorów. Bez ludzi, ich uczuć i emocji. Tej całej palety barw wijącej się na planie miasta jak niesforna abstrakcja. Lubię abstrakcje, wiesz? Są ciekawsze niż nazwy ulic i numery domów i liczby, których nigdy nie zapamiętuję. Tylko kto tworzy takie mapy? Mapy abstrakcje. Mapy serc.
Ciekawe właściwie ile teraz świat ma lat. Rozumiesz, że nie takich liczonych przez naukowców. Ciekawe czy ma już siwe włosy. Czy może pleść już z nich warkocze. Może czeka na to. To długie czekanie o ile istnieją wersje krótkie. Przecież zawsze, gdy na coś czekamy to zdaje się to trwać wieki, albo dłużej jeszcze. A wszyscy jesteśmy fatalni w czekaniu. Nie oszukujmy się.
Chwila. Rzeczy, które trwają chwilę dłużej niż świat.
Pomyśl jak słowo 'chwila' wydaje się tu potężne. Wie o tym zresztą. I nie pomyśl, że ma wybujałe ego. Rozmawiałam z nim kiedyś. Wie po prostu jak wielką ma odpowiedzialność, jak wiele może zmienić w każdą stronę i z powrotem. Może zaprzeczysz? To tylko pozór przecież. To, że jest niewielkie i nic nie znaczy. Drobiazgi znaczą najwięcej.. Wiesz?
Moje skojarzenie też jest taką rzeczą. Rzeczą - chwilą, z natury i usposobienia dłuższą niż Świat. Dlatego tu o nim nie napiszę. Prędzej komuś opowiem, ale to po którejś herbacie ze zbyt dużą ilością cukru, albo po naprawdę miłej rozmowie w jakiejś przytulnej konstelacji i milczeniu o poranku i spacerze po łące. I to może i chyba i nie jestem pewna. Wrócę do tej myśli znowu jak zrobi się naprawdę ciepło, czuję to. Właściwie to parę razy widziałam już wiosnę, ale tylko tak delikatnie jakby wstydziła się podejść na milczenie w cztery oczy. Ja zielone lubię zaraz po niebieskich, ale pewnie o tym nie wie. Ukrywa je pod wachlarzem rzęs. Może dlatego, że nie poznała jeszcze wszystkich pąków na drzewach o nieśmiałych, zielono - mlecznych spojrzeniach. Ale gdy je pozna bliżej - przyjdzie. Ucałuje ich powieki. Uśmiech z jej twarzy wybiegnie poza rysy jej twarzy na każdy pagórek. Za promieniami słońca, albo ot tak, bez celu i planu. Czuję, że też za tym tęskni. To dobrze, bo nie ma nic gorszego niż nieodwzajemniona tęsknota.
Na razie zbieram jej kawałki, które chcący czy nie.. zostawia. Na balkonie i parapecie i w moich włosach.. Chociaż z tym miejscem bywa różnie. Mam na przykład fioletowy kwiat, który pachnie jak bez i jest w doniczce z białą wstążką. Lubię kolejne trzy poranki, w których budząc się podchodziłam do okna i widziałam, że i on się budzi fioletowym coraz dłuższym dniem. Nie lubię przyzwyczajać się do jego zapachu. Nie chcę żeby upadł na podłogę, ale czy życie może być codziennym zdumieniem? Ale tak codzień. Bo ja mam takie dzisiaj, że och i skacze pod obłoki, ale mam i takie, gdy szukam dziur w chodnikach i podziwiam swoje rozwiązane buty, zwieszając głowę. Ale tak och i ach cały czas to bym się zapowietrzyła. Nie wiem czy jak jutro wstanę to akurat będzie to dzisiaj w którym będę się cieszyć z jego fioletowego dnia i z każdej drobinki unoszącej się w powietrzu. Nie upadaj mi cholera z tego parapetu, okej? Dziękuję. Właściwie jak już o tym piszę to korci mnie powiedzieć, że lubię głównie parapety, na których można siedzieć nie tylko jak jest się doniczką czy szklanką, której nie chce się wynieść. W moim wymarzonym domu narysowanym w mojej głowie są tylko parapety lubiące doniczki z pachnącymi kwiatami, krople deszczu i slużenie za krzesło. Dom w mojej głowie w ogólę jest fajny.
Lubię też dzisiejsze dwadzieścia stopni i moje czerwone paznokcie u stóp wystające przez poręcz balkonu. Lubię lubić, tak mówią.