"Chcę, byś mogła mój poznać Świat
w Nim jest piękniej niż w Twoim śnie
czuję w sercu dziwny ból
gdzieś tam.. na dnie."
˙
za każdym razem, gdy wpadam gdzieś na te zdjęcia moja głowa nuci tą piosenkę.
z czerwca.
Pamiętam, jak ugryziony miesiąc temu toczyly się cztery kółka w usypiającym dzwięku monotoni. A ja opierając głowę na nie mniej niż ona mdlejących dłoniach patrzyłam przez fragmenty jeszcze nie muśniętej oddechem szyby, na uciekające przed moim wzrokiem nagie, zawstydzone drzewa i fragment zielonego pagórka. Tak jakby wstał w nocy i strzepnął z siebie niby kurz ogromne bryły lodu i parę zasp. Zachciało mi się na niego wejść i spojrzeć z jego czoła jakie to wszystko o tam niżej małe. . Choć istotne, jak kruche i wypłowiałe od słońca jeszcze z ostatniego lata, bo zapomniane. Prawie przez wszystko. Tak jak kruchość powietrza, bo kto się o nie troszczy? To tylko niewidzialne, nawet nie blade, nawet nie zarys. I nikt nie pyta kto tak bawi się włosami, rozbiera gałęzie drzew, przenosi niewypowiedziane słowa.. Bo myśli się, że powietrze po prostu jest i będzie, przymyka się oczy nawet, gdy właśnie umiera pod rzeczywistością z dołu i z góry zaciskającą swoje objęcia. . Czułe. I pomyślałam, że chciałabym nie musieć nigdy wchodzić na ten pagórek by to dostrzec, to jak kruche jest powietrze, drobna chwila i całe życie.
Polubilam ten pagórek, choć mi to przypomniał. Szkoda, że dzień później znowu spadł śnieg. Choć nie doszłabym tam pieszo. Chyba, ze nie sama. Żebym miała z kim śpiewać w myślach, milczeć i dzielić ciastkami. Mam je w kieszeni, w torbie, ale nie powiem, w której. I chyba nawet wyszło mi czekoladowe ciasto. Chociaż go nie zabiorę, bo się kruszy. Ktoś będzie szedł za porzuconymi kawałkami i może nie zrozumie tego co tu. . Wiesz, że czwarty raz obudziło mnie słońce?
˙
˙