Kiedyś powiem Ci, że "byliśmy ze sobą umówieni od lat".
Że to Twoje palce wyglądają idealnie wplecione w różane kolce namalowane na filiżance. Tej drugiej z duetu. Tej, z której najzimniejszymi wieczorami piję gorącą czekoladę na parapecie w nowym domu, by Ci ją ogrzać. Tej obok śnieżnych chusteczek niezabrudzonych ani kropelką atramentowej krwi, którą kiedyś napiszę Ci list.
Możesz wytrzeć w nie opuszki, gdybyś zabłądził i natrafił na kolec, a ja przespałabym Twoją wizytę.
Bo ja chodzę z głową w chmurach, a nawet jak zbiegam schodami w dół mam posklejane białą watą rzęsy i mogę być myślami gdzie indziej zanim przetrę powieki i resztki snu śniące na nich. A dzwonek na dole jest głuchy. Pukaj głośnym uderzeniem serca, dobrze?
(Z góry przepraszam, że mam zimne dłonie i że nigdy nie będę łatwa do przełknięcia. Że jestem wrzątkiem z zagubionymi kostkami lodu pukającymi do szklanych drzwi ostatnimi tchnieniami.)
Myśli nie słuchają mojej głowy, a litery myśli.
Wszystko na chwilę zamarza w lodowej rzeźbie bezruchu. Nie myl tego z obojętnością, to tylko inny odcień czułości, którą szukamy w sobie, nie na zewnątrz. Wyrzucamy utopijne złudzenie, że kolejny dzień zdejmie z nas w pośpiechu kolorowe płaszcze i rozsupła szaliki, bawiąc się na naszej nagiej skórze iluminacją słonecznych promieni. Szukamy ciepła we własnym środku, jeszcze bardziej niż wczoraj. Uśmiechamy się szerzej, głębiej wbiegamy kącikami ust w siebie, dłużej ściskamy sobie dłonie i ramiona. To zbija z pantałyku famę o jesiennej chandrze królującej na przedmieściach.
Chłód zmienia oddech w zadymione iskierki, a moje ulubione ławki z rozłożonymi książkami, aparatem, bułką z dżemem, z pustym miejscem - w samotne kawałki drewna ze starzejącymi się liśćmi, tańczącymi na krawędzi niby na równoważni. Obiecuję sobie, że do nich wrócę choćby po to by pomóc się im utrzymać i sama ustać stabilniej. Otulić wzrokiem miejsce po lewej stronie. Pokruszyć bułkę gołębiom, wyjadając słodki dżem. Bardziej głośno poczekać. Na iskierki oddechu nie mam wpływu, bawią mnie póki nie kradną podobnych do nich drobinek tonących w moich podobno dużych źrenicach. Choć mam ich całe mnóstwo.
Chciałabym powiedzieć Ci dlaczego świat jest piękny. Zbieram w sobie wzruszenia i cały wachlarz emocji chowając go głęboko w sercu. Niepowiedziane do końca słowa dojrzewają jak wino, a kieliszek wypija kurz, kropelkę wina, wodę. Jestem spragniona.
(Wachlarzem emocji chłodzę przyłapane na gorącym uczynku serce, chcące uciec z klatki żeber.)
http://www.youtube.com/watch?v=gRwFRMGpTWg