tęsknię za wiosną, to takie moje, w tej porze od drżących palców do dzwoniących na nich sopli.
jest jesień. bezwstydnie wkrada mi się pod płaszcz. tak jakby chciała go ze mnie zerwać. ja tak lubię płaszcze, więc poprawiam guziki raz po raz. to tak jakbym grała z huraganem w grę. nie wiem co jest do stracenia co do zyskania i czy można oszukiwać. ale gramy, bo lubię płaszcze. boję się też, że będę bez niego jak nagie drzewa niedaleko domu. słyszałeś o nich? tak w jedną noc.. całą jedność, dopasowane kawałeczki, mały wszechświat, w cholerę, w kałużę, w nic.
szłam tam wczoraj i złapałam o s t a t n i złoty liść jakby zupełnie nieświadomie lawirujący w powietrzu. nikt nie tłumaczył dlaczego. o parku zapomnisz, o mnie zapomnisz.. rozumiem nagie drzewa. one wiedzą jak nikt. zbierałam ich kasztanowe łzy do kieszeni.
gdy szukam w niej szminki, albo kluczy, błądzą między palcami. jakby szukały ukojenia. nie mogę wiele. udaje palcami gałęzie. śpiewam cichą kolysankę.. aż ucichną. kochane drzewa, ja też chciałabym zakwitnąć najwyżej jak się da. . nad słońce, nad marzenia.
nie chcę zamarznąć - echodrżenie, ze mnie drwi.