V.
Odwróć się lepiej i odejdź, zanim wszystko zepsujesz!
Wiesz, że to nie miłość, że cię tylko wykorzystuję.
Korzeniami obsesji, twego szaleństwa podporą,
Zawsze byłem zdumiony twą bezgraniczną pokorą.
Zamilcz i puść mnie, najdroższa, moja słodka kochanko,
Dla swojego pana jesteś zwykłą zabawką.
Dla ciała zbawieniem, lecz dla duszy koszmarem.
Mroczne serce topnieje pod twoich dłoni żarem.
Nie czujesz chłodu spojrzenia, a braku uczuć gorących
Nie widzą zwierciadła twych oczu ogniem piekielnym płonące.
Dystans jest tylko pozorem, zależność jedynie zabawą,
Pytasz, kim jestem dla ciebie: snem, nagrodą czy karą?
Chciałbym cię zranić i zniszczyć,
Złym słowem zatruć twą duszę,
Odesłać, skąd przyszłaś, bym cierpiał
Nieprzejednane katusze.
Chciałbym uciec od ciebie,
Lecz piekło widzę nad nami...
Zostanę więc z tobą, najdroższa,
Z naszymi demonami.
Zaczęłam znów pisać wiersze? W dodatku o V.? Szlag by to.