Maybe the days we had are gone,
living in silence for too long
Open your eyes and what do you see?
Na kolejne dni tych ślicznych wakacji polecam niespodzianki urodzinowe u znajomych, które do tej pory idą nam całkiem korzystnie. Jak do Fisza to tylko pożyczonym rowerem i tylko na tosty z cebulą bez cebuli. Jak do Kaski to tylko i wyłącznie z materacami wodnymi firmy basen, dwuipólitrową pepsiurką i aparatem, który zawsze wszędzie się przyda. Warto w takich chwilach nakręcić MTV Cribs, usiąść na delfinie i zamówić jakimkolwiek sposobem pizzę z pobliskiej pizderii. Wizyta w sąsiedzkim zaciszu też w planach, zwłaszcza, gdy weselny prowiant czeka. A u Soliszów, w pogodę czy niepogodę, to i tak zawsze jest beznadziejnie, bo Kinga ogólnie jest beznadziejna. Szkoda tylko tego kotleta, którego miałyśmy na wyciągnięcie ręki, a musiałyśmy pocieszyć się jedynie jego zapachem. Zostało wspomnienie w formie zdjęcia, a na głód gorąco polecam google grafika, strona 7, hasło jedzenie. Mamy 12 dzień lipca i myślę, że mogę już powoli zacząć odliczać. 8 !