Na ulicach już lśni blask świątecznych dekoracji. Wszystko wokół powoli staje się ciepłe i radosne. Czas oczekiwania na Boże Narodzenie ma swój urok. W radiu już można usłyszeć dobrze znane grudniowe klimaty. W sklepach zaczynają się promocje i powoli daje się zauważyć bieganina za prezentami. Powstają listy zakupów, porządki w domach, planowanie wigilijnych potraw. Piękny czas...
Ale czy o czymś przypadkiem nie zapominamy ?
Ilu z nas zachwyca się tradycją, całą świąteczną otoczką, choinkami, bombkami, prezentami i lapmkami, a zapomina o najważniejszym wymiarze nadchodzących dni...
Ponad dwa tysiące lat temu, gdzieś w maleńkim Betlejem przyszedł na świat Zbawiciel... Emmanuel... Książe Pokoju... Król królów... Pan świata...
Narodził się w ubogiej stajence. Nie było żadnych fajerwerków, czy kolorowych lampek. Nie było zakupów i wspaniałej wieczerzy. Było tak prosto i zwyczajnie. Tylko gwiazda na niebie wskazywała, że gdzieś dzieje się cud.
Wciąż mamy adwent. Czas oczekiwania. Ale na co czekamy ? Na prezenty, na pyszne potrawy, na spotkanie z bliskimi, na całą świąteczną otoczkę... A gdzie miejsce dla Niego, dla Boga, który stał się człowiekiem i narodził się po to, żeby nas zbawić?
Przypomniały mi się większości nam znane słowa: "Nie było miejsca dla Ciebie...że może z niej uczynić Betlejem
Każdy z nas ma na tyle ciepłe serce,
że może przyjąć nowo narodzoną miłość...
do tego wystarczy tylko wiara, nadzieja
a miłość przyjdzie sama...
Radosnych Świąt!