bez edycji. bez wąsów domalowanych jeszcze.
obiecałam jasiowi to niech ma. trzy muszkieterki.
ruda jak zwykle coś innego robi. :P
bal przebierańców tegoroczny uważam za udany. muszkieterowie, cygan, król Kacper/chłop pańszczyźniany, harleyowiec, metalówa, proktolog/dr House, wróżka, superhero, Gandalf, kibic, kobieta kot, pajacyk, choinka, tubylec, nudna laska, urzędnik, diabeł....... wszystki grupy społeczne znów były. mam widły szatańskie w pokoju. ;>
Coraz bardziej postrzegam moją kochaną klasę jako grupę ludzi, którzy patrzą tylko na koniec własnego nosa. Są ludzie, z którymi jest możliwość świetnego kontaktu, są kreatywni i ciekawi, mają swoją osobowość, lecz potrzafią też być tolerancyjni, jednak nie mają dogodnych okoliczności i nic nie robią, bo boją się porażki, lub też ich nie interesuje działanie, lub też tchórzą zwyczajnie w świecie albo też kierują się li i jedynie osiągnięciem jak najwygodniejszej pozycji w naszej społeczności. Są też tacy, którzy myślą, że im wszystko wolno i traktują resztę z pogardą, nie ma mowy o jakimkolwiek porozumieniu. Właściwie, reakcja na ogół jest żadna. Nie ma pytań? W związku z tym (oficjalnie) wszyscy są zadowoleni. Nikomu się na ogół nie chce robić nic ponad to, co musi. Indywidualizm jest tępiony z miejsca, w każdej praktycznie formie. Każdy obrabia tyłek każdemu i nawet nieczególnie się z tym kryje (Pal 6 ploty; w babskiej klasie norma oczywista; chodzi mi o sytuację, kiedy szarga się nie tylko prywatność, a jeszcze godność innej osoby.).
A najsmutniejsze dla mnie to że też nic nie robię. Pod tym względem jesteśmy wszyscy siebie warci. :*
na na na brak motywacji.
kto mi zarzuci jakąś, m?