właśnie zaczynam robić prezentację, sączac piwo w kufelku ze słomki, ale coś mi to nie wychodzi. oczywiście robienie prezentacji mi nie wychodzi. tak, zaniedbałam tego bloga, ale chyba się powtarzam z tym. troche mi brakuje tej beztroski, przychodziłam ze szkoły i miałam wszystko gdzieś. a teraz przychodzę z pracy i ze szkoły no i trzeba przywitać się ze swoim mężczyzną, zrobic obiad, posprzątać ( powiedzmy ), obejrzeć pierwszą miłosć, dextera i do spania. i koniec dnia. i pobudka o 5.30. ooouuu. ale juz jest lepiej, o wiele, wiele lepiej. teraz tylko, żeby wena twórcza zapukała do mych drzwi, napisała za mnie prezentacje i stworzyła kreatywne portfolio.
mam ochotę na zdjęcia, na dużo, dużo zdjeć, na słuchanie piosenek z mp3, którą długo przesyłają, i na tańczenie, a może i na lekcje tańca (?), mam ochotę gdzieś wyjechać, odpoczać, poplażować, poopalać się. . .ahhhhh.
a Wy? macie jakąś ciekawą koncepcję na życie? to podajcie przepis, może go wykorzystam. :)