Znowu... znowu o nim myślałam; nie.. ja MYŚLĘ o nim cały czas! I akurat w takim momencie ujrzałam taki oto obrazek... Tak, to przykre. Tyle razy sobie powtarzałam :"Nie, po tych wszystkich związkach bez sensu, po zawodach i cierpieniach już NIGDY WIĘCEJ nie dasz się tak omotać facetowi, nie zaangażujesz się emocjonalnie-tak z sercem..." Ale w tym przypadku: rozum jedno, serce drugie... Biję się w czoło i myslę jak bardzo jestem głupia, naiwna, nietrzymajaca się wszelkich zasad i reguł jakie sobie postawiłam. Zawsze czekam, tak wiernie i z tęsknotą aż napisze, zadzwoni- cokolwiek! A on? Odzywa się kiedy chce, zwodzi i trzyma w niepewności. A jak już napisze... to takie rzeczy, że nic nie jest w stanie mi zepsuć humoru przez kilka dni. Boję się tylko, że bawi się moimi uczuciami-zobaczył jak bardzo mi zaczęło zależeć i teraz to wykorzystuje-czuje się panem sytuacji... Czy traktuje mnie poważnie? Nie wiem. Nie potrafię zasnąć przez natłok myśli i ciągłych wątpliwości...