Ależ my jesteśmy tu piękne.
Musiałam zacenzurować Majcianowi derpa, żeby potem nie było.
A dodaję to zdjęcie, bo obiecałam, że napiszę notkę poświęconą Majcianowi.
Miało być to wczoraj, ale sen mnie zmógł.
Nawet 'Sherlock' przegrał.
No nic.
Tak więc Majcian potowarzyszył mi w ciągu tych pięknych wieczorów i popołudni
przez minione dwa dni
i oczywiście zaprzecza, że te nasze stosunkowo skromne spotkania to randki,
ale ja wiem swoje.
Bo Majcian kupił mi maskotkę, za którą wciąż mu jestem wdzięczna.
- Przecież Ty już taką masz.
- Ale tamta jest...tamta jest...
- Brzydka.
- Tak!
^ Czyli jak przekonać Majciana, żeby jednak kupił tę maskotkę.
- Maskotka, bubble tea, lody...ech, Ahiru, ale Ty mnie naciągasz!
- Ej, ale to nie ja piłam bubble tea i jadłam lody.
- Ale i tak mnie naciągasz!
Pokazałam Majcianowi Dumlowego batona - Weź dwa. Kupię Ci.
I niby ja naciagam? ://
Ale na końcu poznałam sekret tej podejrzanej hojności - Bo następnym razem będę mogła powiedzieć 'ja Ci kupowałam ostatnio!'
I zainstalowałam sobie Disco Zoo.
Dzięki, Majcian, znowu się uzależniam od gier na telefon.
A dzisiaj miło spędziłam czas w towarzystwie mangowców.
Długi, już adekwatnie do jego tradycji, musiał mnie dissować.
Już nawet nie zwracam na to uwagi.
Baran, oczywiście, jak zwykle miał coś do powiedzenia na każdy temat.
Nawet Otak był dzisiaj w miarę do zniesienia.
Załapałam się nawet na gratisowe piwo, bo Zoś nie smakował Heineken.
No i nie ma to jak przez całą drogę powrotną do domu rozmawiać o kawie..
A ilu ciekawych rzeczy się dowiedziałam!
Jak się okazuje, Aero to nie tylko nazwa czekolady.
A jutro w końcu Julia, awawawaw.
I pójdziemy razem z M. oglądać ptaki na Bolko.
No i dziś zdałam sobie sprawę, że tęsknie za Gdańskiem.
Tęczowe towarzystwo, fajne baby, bryza morska i maratony filmowe na których przeważnie zasypiałam.
Niech już sobie jest ta połowa czerwca.
Nawet nie wiem kiedy mam te egzaminy, a już czuję stres.
No i chyba nie zdam z informatyki.
Well...