Ropucha wyszła z trawy i siadła na ziemi,
przeciągnąwszy się z trudem przez zeschnięty patyk.
Patrzy prosto przed siebie ślepiami złotemi,
dysząca bryła ciała w jadowity batik.
Musztardowa w kwadraty ciemniejsze i bledsze,
z bryzgiem martwego złota na każdym kwadracie,
siedzi - śni, Nagle skacze wysoko w powietrze
jak wiedźma rozpłaszczona na swojej łopacie.
......................................................................................................................................................................................................................
Tak, Pawlikowska-Jasnorzewska zostaje tu zacytowana wierszem ,,Ropucha''.
Powyższe żyjątko z niewyjaśnionych powodów (i okoliczności) zjawiło się w mojej wannie rok temu.
Dziwne.
W każdym bądź razie, uwieczniłam ją na słit foci i poprosiłam mamę, by wypuściła ją do ogródka.;)
Mam takiego lenia, zero pomysłu na wypracowanie z francuskiego. I jeszcze ta biologia. -,- I sprawdzian z angielskiego, na który nie mam się jak pouczyć, jestem na tyle mądra, że zostawiłam podręcznik w szafce. Hell yeah.