Porządki w pokoju, usiłowanie dojścia do ładu ze Słowackim, kawa wieczorem. Myślę, że zdziecinniałam, a mało tego, bo jestem o tym przekonana. Zrzucam winę na tych, którzy czasami nazywają się moimi rodzicami, bo wszystko mam przecież zakodowane w podświadomości. A na włosach noszę gumkę z truskawkami. I co jest najgorsze w planowaniu urodzin? Oczywiście to, że nikt nigdy ci nie urządzi przyjęcia-niespodzianki z przyjaciółmi w tandetnych czapeczkach, balonami i kolorowymi napisami na kartonach, chociaż cholernie byś chciała. Ale to nic, bo zachlejemy pałę i i tak będzie fajnie.
Było fajnie? No pewka, nie noszę już truskawek tylko biedronki i z każdą minutą dziecinnieję, tak mi się wydaje. Waptruję się teraz godzinami w Elvisa, który spogląda na mnie, bo wisi na przeciwko łóżka i głowę bym dała, że się do mnie uśmiecha.
prostych słów się boi największy nawet twardziel,
proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej.
mówię, że mnie kochasz i że mną nie wzgardzisz,
prawdziwa moja miłość nazywa się IRISH.
-a ty kogo masz na tym plakacie?
-mojego przyszłego męża, szkoda tylko, że już nie żyje.
Och Elvisie, kochałabym Cię nawet, gdybyś ćpał,a zapewne z tej miłości ćpałabym razem z Tobą.<3