Niepewność nie ma konkretnego koloru, dochodzę do wniosku, zresztą kogo to teraz obchodzi, irytuje mnie moja niewiedza, jest zaiste wkurwiająca, nic tylko "nie wiem" i "nie wiem", bo ile to można nie wiedzieć? Najgorsze jest to, że ludzie mają rację, a ja nie chcę przyjąć tego do wiadomości. Cudownie jest znów założyć glany, udać się na Haloween i po dwóch godzinach pójść do domu, bo przecież 1 listopada wypada nam takie ciepłe rodzinne święto.
"Wszystkie moje samobójstwa były nieudane. Właściwie wszystko było nieudane: i życie, i samobójstwa. W moim przypadku jest to tym bardziej okrutne, że zdaję sobie z tego sprawę. Tysiącom ludzi na Ziemi brak siły, sprytu, urody czy szczęścia, mnie jednak odróżnia od nich ta nieszczęsna przypadłość, że jestem tego świadomy. Poskąpiono mi wszelkich darów oprócz jasności widzenia. Nieudane życie, trudno... ale nieudane samobójstwa! Aż mi wstyd."
Nie to, żebym się utożsamiała, po prostu pięknie, adekwatnie brzmi.
-I jak tam jest w tej Nibylandii?
-Kiedyś cię tam zabiorę.