,,Jestem ateistką. Nic w moim życiu nie dało mi tyle swobody, nic nie otworzyło głowy równie mocno, jak uwolnienie się od Boga. Nigdy też nie rozwijałam się tak szybko i nie czerpałam z tego takiej satysfakcji jak obecnie, gdy nie blokuje mnie bezdyskusyjna Boska racja. Dziś, patrząc w przeszłość, widzę jak cała jego koncepcja, ze skrajnym fundamentalizmem zamkniętym w szczelnej konserwie, zimnymi dogmatami, i niczym nieuargumentowaną prawdą absolutną w kieszeni, zabijała powoli lecz systematycznie i bez przerwy mnie jako człowieka - jako Magdę. Świat, w który bez pytania zostałam włożona nie akceptował mnie samej skutki zaś wewnętrznych, autodestrukcyjnych walk, które toczyłam, zostawiły trwałe rysy w mojej głowie.
Byłam zaklinowana - katolicyzm więził mnie umiejętnie - bez kajdan i sznurów, za to z grzechem na plecach, poczuciem winy, strachem, i obietnicą zbawienia. Oczywiście, że chciałam być tą niewolnicą - nauczono mnie chcieć. Freud pisał, że kultura ogranicza wolność, dając w zamian poczucie bezpieczeństwa. Religia wolność zabiera zupełnie, wmawiając, że tylko w niej człowiek jest wolny, wprowadza ciągły niepokój, twierdząc, iż spokój osiąga się tylko w Panu, i wszystkich trzyma w szachu, chwaląc się, że życie wieczne może dać człowiekowi za darmo. To ogromna, świetnie skonstruowana machina, działająca właściwie bez wad, bo luki i błędy wypełnia tu niezawodna transcendencja. Dopiero, gdy na wszystko uda się spojrzeć z dystansem, człowiek zaczyna dostrzegać ile razy sztucznie utrzymywał swojego Boga przy życiu - jaki ogrom ignorancji trzeba było włożyć, by tylko zachować swą ukochaną koncepcję. Oczywiście takich rzeczy nie robi się w pojedynkę - bajkę najlepiej budować wspólnie, więc mi pomagało setki osób, a ja pomagałam innej setce. Napisałabym, że mi wstyd za tamtą, irracjonalną siebie, ale przecież byłam bezbronna - tak samo bezbronna jak miliony innych dzieci, poddanych takiej, czy innej indoktrynacji.
Być może oburza Cię, że w tak otwarty i bezkompromisowy sposób kwestionuję istnienie Twojego Boga - że tak śmiało wygłaszam swoje racje. Zauważ jednak, że Ty w taki sam sposób kwestionujesz możliwość braku jego istnienia. Tam gdzie Ty masz swoją wiarę i mistycyzm, ja mam swoją racjonalność i empiryzm. Układanie nowego porządku, nowymi narzędziami wcale nie jest łatwe, ale nareszcie czuję, że to jest mój porządek i moje narzędzia. Jedno i drugie mogę zmieniać, modyfikować i codziennie poddawać w wątpliwość. Nareszcie oddycham tak jak chciałam oddychać - nareszcie nie boję się sprawdzać. Stawiam mnóstwo pytań i na wszystkie staram się znaleźć odpowiedź - w ten sposób mój świat staje się coraz bardziej spójny - oto moja droga do spokoju. Mogę podzielić się z Tobą wszystkim co już ułożyłam, gdybyś tylko był tego ciekaw. Co ważne - pozostaję otwarta - udowodnij mi swojego Boga, a będę znów opowiadała o nim razem z Tobą. Nie wymagaj jednak bym wierzyła we wróżki, tylko dlatego, że cudowanie jest w nie wierzyć. Albo w Jahwe, powołując się na zagadkę życia. To dla mnie za mało. Argumenty w postaci dowodów Augustyna, Anzelma, czy Tomasza, zasłyszane cuda niewidy i w ogóle wszystko co w podskoku można wytłumaczyć w sposób naukowy, a nie wiedzieć czemu łączone jest bezpośrednio z Bogiem, w dodatku katolickim, również odpuść. Daruj mi tę farsę. Jestem ateistką - jestem z siebie dumna."
photoblogowanie już kończe, czasem można mnie przeczytać na http://www.fluorescencja.blog.pl/.
jeśli jesteś tu z zamiarem kopiowania treści i obrazków,
nie zapomnij podpisać ich moim autorstwem (kradziejów nie brakowało)
Poza tym:
dziękuję wszystkim za słowa uznania i za wyzwania oraz za słowa krytyki i przytyki,
dziękuję za wsparcie i odparcie,dziękuję za zainteresowanie i własne zdanie.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika leisure.