"Moją religią jest zdrowy rozsądek.
Moją wartością bazową, której szukam w ludziach, jest poczucie humoru,
bo ono jest dzieckiem inteligencji.
Jestem człowiekiem głęboko wierzącym w intelekt, w wiedzę, w umysł człowieka.
I ja na lewo i prawo widzę obrażanie moich uczuć religijnych."
Nie wierzę w Boga.
Wiesz, to dla mnie bardzo ważne wyznanie..bo milczałam tak cholernie długo. Strasznie bałam się urazić was wszystkich, bałam się waszego płaczu, waszych zmarnowanych dni na modlitwy za mnie, bałam się waszego smutku, żalu i zawodu, a najbardziej bałam się braku potwierdzenia, braku waszego poparcia w moim samodzielnym wyborze i tworzeniu własnego światopoglądu.
Wiem, dziś przez wielu zostałam zrzucona na drogę wielkiego błądzenia i grzechu. Dla większości jestem po prostu zagubiona, a ja pierwszy raz tak mocno czuję się odnaleziona.
Musisz wiedzieć, że mój ateizm nie jest pójściem na łatwiznę, nie jest ucieczką od moralności, od obowiązków, od cierpienia i trudnych wyrzeczeń. Dla mnie, dla osoby refleksyjnej ateizm jest czymś niezwykle skomplikowanym! Nie wystarczy mi powiedzieć - od dzisiaj nie będę wierzyć, bo tak jest łatwiej - nie mogę przecież nagle zignorować tego co kiedyś zajmowało mnie najbardziej, było sensem życia! Nie mogę porzucić bez wyjaśnień wiary, której uczą nas od maleńkiego, którą posiada większość moich znajomych, rodzina i mnóstwo ludzi na świecie.
Myślę, że tak jak np. są katolicy i ,,katolicy", tak są też ateiści i ,,ateiści". Katolicy należący do tej drugiej grupy, tej w cudzysłowiu, wybierają religię, bo czują presję społeczeństwa, idą do kościoła, bo obawiają się, że jeśli nie zjawią się na niedzielnej mszy to ich opinia publiczna(sąsiedzka) będzie gorsza. Ateiści w cudzysłowiu to Ci, którzy wybierają ateizm, bo po prostu on jest dziś w modzie, bo tak naprawdę dla pragmatyków i komformistów to świetna koncepcja oszczędności czasu, to czysta wygoda, gdzie nie trzeba za dużo myśleć...Ci z cudzysłowów nie próbują zrozumieć niczego i nie potrzebują wyjaśniać całej gamy występujących niezrozumiałości, a jakiekolwiek zgłębianie uważają za zwyczajnie mało pożyteczne. Wolą gotowe koncepcje, których nie muszą rozbierać na atomy.
Ja natomiast stawiam mnóstwo pytań i na wszystkie staram się znaleźć odpowiedź - w ten sposób mój świat staje się coraz bardziej spójny - oto moja droga do spokoju. Mogę podzielić się z Tobą wszystkim co już ułożyłam, gdybyś tylko był tego ciekaw.
Świat, w który bez pytania zostałam włożona nie akceptował mnie samej - skutki zaś wewnętrznych, autodestrukcyjnych walk, które toczyłam, zostawiły trwałe rysy w mojej głowie.
Czuję, że dopiero teraz gdy mój bóg umarł,uczę się pełni człowieczeństwa, intensywniej przeżywam szczęście, miłość, przyjemności, napotkane dobro, jak i ból, smutek czy zło. Łatwiej jest znosić cierpienie, kiedy ma się pewność, a przynajmniej nadzieję na lepszy los po śmierci, trudniej, kiedy tej gwarancji nie ma. Wielu mówi - skoro nie ma Boga to róbmy to, na co mamy ochotę! Kradnijmy, niszczmy, gwałćmy, zabijajmy itd. bo przecież i tak nikt nas z tego nie będzie rozliczał po śmierci!- jeśli myślisz, że życie to jedynie taki behawioryzm,gdzie dobro jest gloryfikowane,a zło karane, to naprawdę chyba nie łapiesz sensu życia i bliżej Ci do pieska, który za posłuszeństwo dostanie kość.Wszystko co czynię dla innych nie jest już okupione nagrodą lecz bezinteresowne.
Sens mojego życia to o wiele bardziej skomplikowana konstrukcja. Nie wystarczy mi zapoznać się z tym co uważane jest za dobre, a co za złe. Ja muszę jeszcze wiedzieć dlaczego coś jest dobre, a coś złe. Liczą się dla mnie zarówno przyczyny jaki i skutki, a moja moralność nie kończy się tylko na naśladowaniu, na odgrywaniu, wyuczeniu (jak wyżej piesek) schematów społecznych (jasne, że przyjmowanie ról jest łatwiejsze, bo nie trzeba ich tworzyć i zastanawiać się jakie byłyby najlepsze). Jeśli ktoś uważa, że człowiek bez wiary w boga (bez strachu przed karą), nie będzie w stanie być dobrą osobą, to ukazuje w czystej postaci, że właśnie jego "dobro" jest czymś marnym w porównaniu do dobra czynionego bez oczekiwania na Niebo.
"Moralność człowieka zależy od zdolności współodczuwania z innymi ludźmi, wykształcenia oraz więzi i potrzeb społecznych; żadna religia nie jest do tego potrzebna. Człowiek byłby zaiste żałosną istotą, gdyby kierował się w życiu wyłącznie strachem przed karą i nadzieją na nagrodę po śmierci."
Rzeczywistość bez obietnicy życia wiecznego w ogóle mnie nie przeraża, rekompensują mi to poszczególni ludzie, to oni są dla mnie postawieni tak wysoko, jak wysoko Ty masz swojego boga. Dla osoby wierzącej moja teoria musi być strasznie płytka. Uważam, że wszelkie czynności zwyczajowo przypisywane duszy w istocie zależą od funkcjonowania ciała. Człowiek jest dla mnie wyłącznie istotą materialną (co wcale go nie pomniejsza!), staje się dla mnie najważniejszy, bo zajmuje miejsce najwyższe. Wiem za co kogoś cenię, nie kocham człowieka mimo wszystko, nie kocham wszystkich jednakowo,nie kocham każdego bliźniego, ja właśnie przeciwnie, nie każdego miłuję, bo każdy jest inny,jedne zachowania krytykuję,a inne cenię i dokładnie potrafię wskazać jakie.
Krztuszę się już całą niedorzeczną prawdą, która nie może podlegać żadnym weryfikacjom. Mistyczny Bóg jest najprawdziwszą Prawdą i właśnie na tym polega wiara, że wierzysz, chociaż nie wiesz.."Boga zgłębić nie można, żałosny ludzki umyśle! Ja jednak, jako człowiek myślący, oceniam Boga z ludzkich pozycji, kierując się ludzkim aparatem pojęciowym."
Klasyczna definicja Prawdy mówi o tym, iż Prawda to zgodność sądów z rzeczywistym stanem rzeczy, którego ten sąd dotyczy.Jakim więc prawem ktoś narzuca mi swoją Bożą Prawdę, której i tak nie można odnieść do naszej rzeczywistości, ani "rzeczywistości samego boga". Przecież(dla mnie) Prawda musi być zamienna z bytem ! Jaką wartość w ogóle może mieć Bóg, skoro jedynym wyjaśnieniem na Jego obecność jest fakt, że właśnie nie można tego istnienia wyjaśniać? Nie mów mi więc już, że bóg Twojej religii(jakiejkolwiek religii) jest największa PRAWDĄ i że jesteś tak pewien tej wiary,że aż gotowy oddać za nią życie..Ja nigdy nie umierałabym za swoje przekonania, bo przecież mogę się mylić,a to dlatego,że
"Nikt nie ma i mieć nie może monopolu na prawdę,zwłaszcza w sprawach niedających się zweryfikować."
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika leisure.