jeszcze z wycieczki klasowej do kina. Podnieciłam się czachą że masakra ;d
nie wiem jak to wyrazić. Ale to silniejsze ode mnie. Nie mam ochoty na nic. Na żadne kontakty z ludźmi. Ciężko jednak jest całkowicie sie odizolować od wszystkich. Czy to w ogóle możliwe ? W każdym razie nie przechodzi mi to. Nic mi nie przechodzi. Nic nie jest takie jakie miało być. Miałam zapomnieć i wieść dalej nudne i normalne życie będąc wesołą szarą myszką. Ale stałam się kimś w rodzaju pseudo emo..? Nie wiem. Sądzę jednak że cała ta sprawa - moja egzystencja - wiedzie ku niczemu. Przecież i tak skończę te życie, reinkarnuje się, będę kimś innym, w kółko to samo.