Jak tak sobie śmigam moim zajebistym Citroenem Berlingo do pracy (Poznań-Ściegiennego) to tak bardzo długo rozmyślam. Właściwie o wszystkim. Staram się poukładac sobie wszystko w głowie i nie jest to proste. Dobra może i jestem oporny na wiedze i inne takie ale to raczej inna sprawa. "jade sobie samochodem do sklepu bezpiecznie spokojnie wg przepisów, a od strony kierowcy uderza we mnie samochód ciężarowy, zaś budzę się w szpitalu sparaliżowany wtedy dopiero zaczynam żałowac każdego błędu" chciałbym tak kiedyś powiedziec to byłoby nawet ciekawe. Tak, szkoda Berlingo, szef miałby wieksze problemy niż ma. Ciekawe czy ktoś by mnie odwiedził albo czy byłoby mi żal tego że nie bede mógł spełnic swoich planów albo że nie bede mógł chodzic. Niieeeee, nie ruszyłoby mnie to chyba. Choc pewnie na dłuższą mete by mi sie to znudziło. Jak może sie znudzic niepełnosprawnosc? Byłbym wtedy lepszym człowiekiem! Nie byłoby takiej sytuacji gdzie mówie komuś że go oddwiedzę a tu nagle dupa czeka i nie może sie doczekac, nie byłoby takiej styuacji.
<dialogu dziś brak>
Byłem dziś w dobrym humorze że o boże, a że jest taka brzydka rozkmina to nie wiem czemu : )
Jutro bedzie lepieje, miejmy nadzieje : )