Dobrze zacznijmy od początku. Jestem biednym uczniem. Ale biednym w sensie uczuciowym
bo prace mam i to całkiem spoko choc popadam w monotonie. Lubie grac na gitarze i nikogo
to nie obchodzi. Nie myślcie sobie ze to jakies emo wpisy postaram sie zeby było
ciekawie a całośc oparta na faktach, mowiac postaram sie pewnie pewna osoba ktora moze
to jeszcze kiedys przeczyta zasmieje sie kpiaco ale do tego dojdziemy z fabułą, może.
-co ty w ogóle gadasz?
-eem a ty to kto?
-nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Jestem Twoją gorszą stroną, tak masz taką nie
jesteś tak zajebisty.
-domyślam sie, ale dlaczego nagle teraz i czy w ogole jestes mi potrzebny?
-no raczej ze tak.
-to dlaczego nic mi nie powiedziałeś jak Cie potrzebowałem!?
-a dlaczego ty nic nie robiłeś jak inni Cie potrzebowali co?
-nikogo nie zostawiłem bez pomocy!
-jestes nudny już mam Cie pomału dosyc.
-kazdy tak mowi i co z tego? Zawsze jest tak samo chcesz dobrze ale nie e musi byc
ze tak powiem po waszemu!
-naszemu? to znaczy ze po czyjemu?
-no ty i te wasze niematerialne jakies astralne moce wahili czanga czanga i inne takie
hogwardzkie pierdoły.
-dobra pomoc Ci?
-...potrzebuje Cie.

-a powiedz mi chociż co Ci Tymbark powiedział.
-"masz szczęście"