Taaa.... Beret + mój Szjasung = takie oto zdjęcia Ryby
Wypad na Parafiankę jak najbardziej udany.Wybawiona za wsze czasy i nie wyobrażam sobie żebyśmy się jeszcze tego lata tam nie wybrały.Ja jak to ja musiałam sobie zaliczyć kilka momentów słabości,ale coraz lepiej nad tym panuje.Dziękuję Misiowi (ach Miusiuś - królowa parkietu ),Beacie
i Moniśce oczywiście - a podensiłyśmy maleńka
. A no i jeszcze Jarkowi
Potem powrót do domu (parę minut wystukiwania rytmu do piosenki Myslovitz - żeby zabić nerwy),potem spoko - "ryba żyjąca w mule" , "drzewo!!!"
,kawa u Beaty bo do busa było trochę czasu,dom,2 godziny snu,kościół,"kamieniołomy" i wypad nad jezioro mimo pogody bardzo udany.Teraz podziękowania dla Ewiśki,Beaty,Miśka,Andzi,Jarka,Prezesa,Bliźniaka i Bereta.Świetnie było
Potem ekipa przenosi się do Ryby i rozwija hazard w jej pokoju
A teraz tydzień bez szaleństw - rodzice się pewnie cieszą,ja w sumie też potrzebuję trochę spokoju.
Nie myślę,nie chcę,nie ma już nad czym.Przypomniało mi się ostatnio "A to może być gorzej?" - zawsze może być,mówiłam.Nie chcę takiej chorej sytuacji - chcę,żeby było jak kiedyś.Mam nadzieję,że da się do tego wrócić.Dotarło do mnie i to aż za dobrze.Kocham Cię Marcin i choćbym nie wiem co postanowiła - będę kochać.A wyjścia mam dwa.
Wczoraj odkryłam w sobie nową Rybę (swoją drogą ciekawe ile ich we mnie mieszka). Może tą powinnam pokazać światu??? Wydaje się...dosyć ciekawa.
Pozdro dla wszystkich moich koffanych
"Znów stoję tu i czekam,widzę Cię z daleka,
tak zwyczajnie mijasz mnie.
Jestem taka obca,kiedyś mnie nie poznasz,
wiem już,że skończyło się."