Wczoraj ok,a myślałam,że było gorzej - widać myślenie nie jest moją mocną stroną.Jedna rzecz nie daje spokoju.Ale z Moniką pogadane.
Dzisiaj rano o wiele gorzej - zabawa w szkarłupnia.Właśnie tak boli znieczulenie...miłości,choć do tej pory wydaje mi się,że to za duże słowo.Mam nadzieję,że się pozbieram do jutra,bo jutro Parafianka!!!
Muszę z Tobą porozmawiać - poważnie i po raz ostatni o tym.Przegrałaś Rybciu,przegrałaś "COŚ" z życiem i nie ma się co dalej oszukiwać.
Po przemyśleniach - chyba się w tym wszystkim...pogubiłam...
Żyję - nie mam wyjścia...