Taka Rudi jak jeszcze nie lało ddniami i nocami :/
Ostatnie dni upłynęły niezwykle intensywnie. Najpierw dwa tygodnie praktyk (do południa u siebie konie, po południu do wieczora w oborze u krów mlecznych, ponad setka do dojenia)...Ledwo skończyłam praktyki, wczoraj i dzisiaj miałam okazję asystować przy operacjach w klinice.
Wczoraj 11h i trzy operacje, dzisiaj 6 h i dwie operacje, to nieocenione doświadczenie i ogromne szczęście. Miałam okazję zobaczyć artroskopię, usunięcie pękniętej kości rysikowej, nieprawidłowy słupek rogowy w kopycie i dwie fasciotomie...
Jestem bardzo zmęczona, ale warto...
Jeszcze jeden młody jest moim pacjentem, walczymy z raną już grubo ponad miesiąc, a dodatkowo dzisiaj przypałętała się ostra kulawizna i obrzęk drugiej nogi, nie mam już siły :P
Na szczęście po żelu chłodzącym obrzęk lekko zszedł i zaczyna obciążać tę nogę, może obędzie się bez większych interwencji...A zmiany opatrunku na drugiej nodze doprowadzają mnie do szału, od miesiąca co 2-3 dni, a koń do aniołków nie należy, jak to roczniaki xD
No nic, walczymy dalej, edukuję się dalej, robię przy koniach, jeżdżę młodziaki, prowadzę jazdy, czyli dzień jak co dzień :)