po obudzeniu spojrzałam w okno i wszelkie moje nadzeje na powrót wiosny legły w gruzach. SZARNOŚĆ. już samo to słowo wywouje spazmy, a na myśl, że muszę opuścić swoje ciepłe łóżeczko i wyjść z domu wywołuje mdłości... a miało być tak pięknie....
na szczęście w chwili obecnej wygrzewam się w ciepłym, mam nadzieję, ze przeżyję jutrzejszy dzień.
jest coraz lepiej. nastój ulega wielkim zmianą, oczywiście na wielki plus.
całuję :*