Ja nie wiedziałam, że Wojciech (koń na zdjęciu) może coś takiego potrafić^^.
Jak zwykle dzień w Nlp był niesamowicie fascynujący, żałuję tylko, że nie pojechałam w teren na moim Parówie, który został zmuszony do ciągnięcia wozu.
Pokazy węgierskiego Czikosa (jakkolwiek się to pisze), poczta węgierska, robienie sałatki za pomocą jakiegoś wielkiego bata z dzwoneczkami, próby dzielności i zachowania koni.
Ale i tak żałuję trochę, nie wiecie, jak cieszyłam się na tego Parówę...
A właściwie to teraz jestem trochę zła i popadam w niebezpieczną nostalgię, także idę sobie pooglądać skaczącego Amena ^^.
Pzdr.^^
Cholera, chcę wrócić do Nielepic! To naprawdę jedyne takie miejsce, jedyni tacy ludzie, jedyny Parówa.
Po prostu takiego 2. miejsca na świecie nie ma.
I strasznie za Wami teraz tęsknie.
Chyba oglądnę po raz dziesiąty skaczącego Amena.