Z Mary moją ;)
Chciałabym teraz być taka radosna jak na tym zdjęciu, jak wtedy, tamtego dnia, na moich najlepszych urodzinach.
Nienawidzę bycia licealistką. Mam za sobą dopiero jeden dzień nauki, ale... Liceum to totalny zapierdziel. Zwłaszcza zaawansowany angielski, którego nienawidzę, a który mam, bo był w klasie która mi odpowiadała ze względu na rozszerzony niemiecki i historię.
Dzielę czas pomiędzy moją europejską, mat-fiz i human, bo K., A., M. i R. utrzymują mnie przy zdrowych zmysłach. Inaczej chyba bym zwariowała. Do domu ledwo się dowlekam, potem jestem zbyt zmęczona, żeby zrobić cokolwiek. O gg i oglądaniu filmów na kompie mogę zapomnieć. Cudownie. I jeszcze ta cała sprawa... I to dobija mnie tak bardzo, że sama nie wiem co robię. Nie potrafię być dawną sobą. I tylko moje 'stałe' trzymają mnie w miejscu i pozwalają mi się uspokoić. A mój emocjonalny ekshibicjonizm znowu wypełzł na powierzchnię.