Lawenda po skokowym treningu we wtorek, podobnie wyglądała w czwartek.. nawet gorzej...
Tak pięknie ostatnio chodziła parkury, i znowu się zaczeło kobyłowanie (wydziwianie) . Skaczemy sobie normalnie, jedziemy parkur to od zakrętu łeb w lewo i jedziemy dzikim galopem w ogrodzenie >< We wtorek 10min powydziwiała i normalnie zaczęła skakać, ale w czwartek to ściera przesadziła, skakała na początku zajebiście, odziwo normalnie nam wychodziły szeregi na 1 foule . To pomyślałam że będzie spoko, parkur 90cm jechało mi się tak 7/10 ale potem mama ustawiła parur 105cm w tym mur 110cm (około) no to jedziemy.. jade do pierwszego oksera i znowu to samo, dziki galop na ogrodzenie jezu, bat,bat,bat,bat,bat.... skoczyła jedziemy na szereg i znowu to samo po 20min skoczyliśmy szereg (mama obiżyła troche okser) i najgorsze... okser jakoś 105/110cm to znowu bat,bat,bat.. tak sie spociła że miałam całe wodze mokre a nie miałam rękawiczek, zaczełam ryczeć i się dusić.. a mama mówi "nie wydziwiaj i jedź.." ja próbuje jej powiedzieć że nie moge oddechu złapac a ta "złap i jedź" głowa mnie boli, dusze się i wgl dramat.. pan Roman podjeżdża i mnie uspokaja i daje mi swoje rękawiczki, to jade a dalej wyłamania .. mama obniżyła do 90cm też nie będzie skakać (kilka razy mnie znowu wywiozła) potem mama obiżyła do 50cm :X też nie, jakoś skoczyła (naplona była..) i po skoku w lewo i jedziemy się wrąbać w barierke... liści w buzi miałam tyle że jezu.. ustawiła z powrotem 105cm i skoczyła miałam dokończyć parkur.. to jade (oczywiście dalej mam trudności z oddychaniem) jechała spoko ale jak doszło do beczek to jużj jakieś wydziwianie ale nie tak jak przedtem.. i potem na tęczy nie wyłamała ale zrzuciła ... noi zsiadłam zaczęłam stępowac i nagle tak mi się kręci w głowie, moja lewa noga dziwnie drga o.O znowu się "dusze" to mama ją wzięła na stępa a ja sobie usiadłam i łeb mnie tak bolał że jezu ... ogarnęłam się troche, p.Ania dała mi sie napić , mama rozsiodłała ściere, pogadałam chwile z P.Romanem potem przyszła Agatka <3 KOCHAM CIĘ .. pochodziła ze mną,posiedziała potem jej mama zrobiła z Law a my poszłyśmy po buty trzymała mnie przy chodzeniu bo kołysałam się jak pijana.. biore jednego buta a tam ślimak w środku, bez skorupy jezu.. Aga go wyrzuciła i przebrałam buty, chodziłyśmy jak takie sieroty po Rz czasami siadałyśmy.. itp. przynosiła mi co chwile tone papieru c: i Potem każdy pojechał do domu.. JEZU JAK JA KOCHAM RZ <3 na każdego moge tam liczyć :333